Chwalmy Pana! Szumowska i sekty na ekranie
Szumowska nakręciła horror! No, niezupełnie. Kto zaufał trailerowi wystylizowanemu na film grozy, ten może się srogo zawieść. Bo "Córka Boga" to zupełnie inna para kaloszy. Ale jedno się zgadza: to film niezwykłej urody.
Lecz, niestety, niewiele więcej. Bo choć nastrojowe zdjęcia Michała Englerta chwilami ocierają się o wybitność - wydatnie pomogły operatorowi piękne irlandzkie plenery - to pierwszy anglojęzyczny film Małgorzaty Szumowskiej jest udany jedynie połowicznie.
Kiedy przemawia wyłącznie obrazami, potrafi zahipnotyzować, uwieść, może nawet i przerazić, ale zawodzi fabularnie, a portret charakterologiczny tak głównej bohaterki, jak i całej sekty i ich - przynajmniej z założenia - charyzmatycznego lidera naszkicowany jest cokolwiek pretekstowo.
Na poziomie samej feministycznej wymowy wszystko się zgadza. "Córka Boga" to bowiem film o dojrzewaniu do samostanowienia i seksualnym przebudzeniu, historia dziewczyny wątpiącej w patriarchalny porządek narzucony przez samozwańczego Mojżesza prowadzącego swoje owieczki (oryginalny tytuł filmu to zresztą "The Other Lamb") do ziemi obiecanej.
Szumowska może i nie miała podobnych ambicji, bo zdecydowanie bardziej interesuje ją kameralna historia jednostki, ale brak tutaj chociażby zalążka analizy psychologicznej, która pomogłaby odbiorcy przyjrzeć się z bliska pustelniczemu kultowi. A jest to temat, który fascynuje kino co najmniej od czasu pamiętnej, niesławnej zbrodni dokonanej przez tak zwaną Rodzinę Mansona; zresztą nawet i Michiel Huisman jest u Szumowskiej odpowiednio wystylizowany.
Lecz jeszcze wcześniej, kiedy Charles Manson był zaledwie oseskiem, Mark Robson nakręcił nieco zapomnianą już "Siódmą ofiarę" (1943), gdzie poszukująca zaginionej siostry kobieta natyka się na, a jakże, satanistyczny kult. Film ten posłużył poniekąd za szablon dla całego późniejszego kina okultystycznego, święcącego swoje tryumfy ćwierćwiecze później, na czele z "Dzieckiem Rosemary" (1968) czy "Narzeczonej diabła" (1968). Ale nie samym Szatanem człowiek żyje.
Kulisy filmowej charakteryzacji. W dwie godziny zamienił go w zombie:
Interesujące wydaje się także przefiltrowane przez kino gatunkowe spojrzenie na kulty pseudo-religijne, jak chociażby francuskie "Martyrs. Skazani na strach" (2008), brutalny horror zaliczany często do efemerycznego nurtu zwanego nową ekstremą, co niejako mówi samo za siebie. Tam opętani chęcią znalezienia dowodu na istnienie życia pozagrobowego sekciarze szukali go poprzez brutalne doprowadzenie porwanej dziewczyny na krawędź śmierci.
Innym przykładem jest "Kult" (1973), film, nomen omen, kultowy, będący nie tylko osobliwym połączeniem psychologicznego horroru z musicalowymi (!) elementami, ale i alegorią nieustannego boju między cywilizacją i naturą. Przedstawiony tam pogański kult wydaje się bowiem istnieć poza czasem. Lecz bodaj najbardziej sugestywne filmy traktujące o sekciarskich praktykach to te, które nakręcono na faktach.
Jest ich, rzecz jasna, całe mnóstwo, choćby o samym Mansonie zrealizowano pewnie i kilkadziesiąt rozmaitych pozycji (z których większość to straszne bzdury nastawione na tanią sensację), ale na pewno interesujący jest "Ostatni sakrament" (2013). Historia dziennikarza poszukującego zaginionej siostry przypomina tę z "Siódmej ofiary", ale film, stylizowany niemalże na prasową relację, ostatecznie opowiada o czym innym i odwołuje się do tragicznej historii masowego samobójstwa z Jonestown, gdzie członkowie sekty Świątynia Ludu zażyli cyjanek.
Amerykański prześmiewca Kevin Smith też sięgnął po fakty, kręcąc "Czerwony stan" (2011), który to film nawiązywał z kolei do oblężenia siedziby sekty Gałąź Dawidowa w Waco, gdzie doszło do strzelaniny z policją. Sam przywódca sportretowanej przez Smitha quasi-religijnej organizacji wzorowany był na pastorze Fredzie Phelpsie, nienawistniku organizującym jadowite pikiety przeciwko homoseksualistom. Film spotkał się co prawda z letnim przyjęciem, ale już Quentin Tarantino umieścił go na swojej liście dziesięciu najlepszych produkcji tamtego roku.
Również i "Córka Boga" podzieliła publiczność. O ile krytyka jest Szumowskiej przychylna, tak użytkownicy serwisu Rotten Tomatoes nie pozostawiają na nim suchej nitki. Nie trzeba jednak nikomu wierzyć na słowo, bo film jest w zasięgu ręki - do obejrzenia na Netflixie.