"Club Zero". Lepiej nie pokazujcie tego filmu nastolatkom
Bezlitosna satyra czy instrukcja, jak wpaść w zaburzenia odżywiania? "Club zero" dzieli publiczność. Jedno jest pewne: nikt nie chciałby mieć takiej nauczycielki jak postać grana przez Mię Wasikowską.
Zajęcia baletu, akrobacji na trampolinie, mandaryńskiego - czego jeszcze potrzebują dzieciaki z prywatnej szkoły? Rodzice wpadają na pomysł, że przydałyby się lekcje świadomego odżywiania, by ich pociechy w pełni zrozumiały, jak ważna jest zdrowa dieta, zrównoważona nie tylko dla ich organizmów, ale i środowiska.
Sęk w tym, że zatrudniona w tym celu pani Novak (Mia Wasikowski) postrzega swoje zadanie jako bardziej złożoną misję. Na pierwszych zajęciach wypytuje uczniów o ich motywacje i dostrzega ogromne pole do manipulacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszak zdaniem reżyserki Jessiki Hausner dzieciaki z bogatych rodzin nie otrzymują zainteresowania ze strony rodziców. A nawet jeśli jest inaczej, nastolatkowie mają wpasowywać się do obrazu ich idealnego życia, czyli być utalentowane w wielu dziedzinach, bezproblemowe, no i oczywiście szczupłe.
Zresztą przykład idzie z góry. Elsa zgłaszając się na lekcje świadomego odżywiania, określa jasny cel: chce "osiągnąć samokontrolę". Po co? By tak jak jej mama jeść mniej i zwracać mniej.
Z kolei Ragna od swojej matki słyszy "troskliwy" komunikat: gdyby pilnowała swojej wagi, mogłaby osiągnąć lepsze wyniki w sporcie. Taka motywacja kieruje też Tedem, tyle że jego rodzice żyjący na drugim końcu świata mają to gdzieś. Wystarczy, aby po prostu nie sprawiał im problemów.
Wizja świata zarysowanego w "Club Zero" jest do bólu przerysowana. Żaden z dorosłych bohaterów filmu nie potrafi nawiązywać szczerych, ciepłych relacji. Nikt nie wzbudza sympatii i zaufania, nic więc dziwnego że nastolatki lgną do oddanej nauczycielki, która zapewnia, że dostrzega ich prawdziwy potencjał. I tak rodzi się sekta.
W filmie Jessiki Hausner nie ma miejsca na żadne subtelności. Nie znajduje też przestrzeni na odkrycie przeszłości głównej postaci, by zrozumieć, co doprowadziło ją do obsesji i żądzy władania młodymi umysłami. Tak jakby reżyserkę interesowało tylko to, by grubą kreską nakreślić wariactwa dzisiejszego świata. To, co wychodzi spod jej ręki, rzeczywiście jest hipnotyzujące. Warstwa wizualna i muzyczna buduje napięcie, a aktorzy przekonująco wcielają się w swoje postaci. Zwłaszcza za pozór skromna, a w głębi duszy diaboliczna Mia Wasikowska w roli pani Novak.
CLUB ZERO (2023) by Jessica Hausner - Clip 1
Jednak w dobie licznych zagrożeń, które wpływają na zdrowie psychiczne młodzieży, wizja świata przedstawionego w "Club Zero" jest pozbawiona empatii. Nie wystarczy zamieścić planszę ostrzegającą przed drastycznymi scenami, które mogą być niekomfortowe dla osób z zaburzeniami odżywiania. Młodzi widzowie nie wyczuwający skali groteski, mogą odbierać ten film jak gotową instrukcję działania. Nic więc dziwnego, że widzowie Nowych Horyzontów szeroko komentowali swoje skrajnie różne opinie na temat tej produkcji.
Przypomina mi to ostatnie oburzenie serialem HBO "Idol", który miał rozprawiać się z przemocą i nadmierną seksualizacją w branży muzycznej, a zdaje się, że jedynie gloryfikował ten stan. Pozostaje pytanie: po co? By dobitnie szokować i prowokować? Każda inteligentna satyra wymaga zniuansowania. Tego w najnowszym dziele Hausner zabrakło.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.