Trwa ładowanie...

Co piąty polski pacjent umiera na stole operacyjnym? Dane statystyczne promujące "Botoks" to kłamstwo

Patryk Vega twierdzi, że w zeszłym roku operacji w polskich szpitalach nie przeżyło 17 proc. pacjentów. Twórca "Botoksu" mówi o swoim filmie jako o prawdziwym obrazie polskiej służby zdrowia, mimo że promujące go "dane" statystyczne nie mają potwierdzenia w rzeczywistości.

Co piąty polski pacjent umiera na stole operacyjnym? Dane statystyczne promujące "Botoks" to kłamstwoŹródło: Materiały prasowe
d1i3c0q
d1i3c0q

- Szpital w “Botoksie” jest miejscem, z którego nikt nie wychodzi żywy, chyba że ma szczęście. Pracują w nim wyprani z emocji, przećpani i przepracowani lekarze z martwym spojrzeniem, traktujący pacjentów jak krowy, które należy najpierw wydoić z kasy, a potem z godności – pisał w swojej recenzji Łukasz Knap, dodając, że "Botoks" to "groźny bubel", który udaje, że mówi coś serio o polskiej służbie zdrowia.

O filmowej rzeczywistości nowego filmu Vegi zrobiło się głośno jeszcze przed premierą, m.in. za sprawą kontrowersyjnych plakatów reklamujących "Botoks". Na jednym z nich autor umieścił rzekomy zapis statystyczny, z którego ma wynikać, że w zeszłym roku Polsce aż 17 proc. pacjentów nie przeżyło operacji.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Z poglądem, że co szósta osoba w Polsce wyjeżdża z sali operacyjnej martwa, nie zgodziło się wielu specjalistów, wytykających Vedze wyciąganie takich danych z kapelusza. Głos w tej sprawie zabrała także użytkowniczka Facebooka Jola Pisarek, która w swoim wpisie udowodniła, że dane statystyczne reklamujące "Botoks" są wymysłem twórców, a w najlepszym wypadku bazują na mało wiarygodnych badaniach.

d1i3c0q

Pisarek pisze wprost, że nie wie, skąd Vega wziął procentowe dane zgonów w polskich szpitalach, gdyż "oprócz rejestru śmiertelności pacjentów po zabiegach kardiologicznych, w Polsce zdaje się w dalszym ciągu nie funkcjonuje ogólna i spójna baza ze statystykami z pooperacyjnych zgonów." Prawdopodobnie źródłem danych przedstawionych w filmie były wyniki badań EuSOS (The European Surgical Outcomes Study), które przeprowadzono w 2012 r. w 498 szpitalach w 28 krajach europejskich. To właśnie w tym badaniu pojawia się informacja, że pooperacyjna śmiertelność w Polsce wynosiła wówczas aż 17,9 proc.

Katarzyna Warnke o "Botoksie": Pokazuje prawdę o polskiej służbie zdrowia:

- Po publikacji tego artykułu w polskim środowisku lekarskim zawrzało, a do gorącej dyskusji szybko dołączyło Ministerstwo Zdrowia – czytamy we wpisie internautki. - Ówczesny krajowy konsultant w dziedzinie chirurgii ogólnej prof. Jan Kulik twierdził, że śmiertelność pooperacyjna w Polsce nie przekracza 1-1,2 proc. Inni lekarze powołując się na dostępną literaturę podkreślali, że przy dużych zabiegach chirurgicznych śmiertelność waha się od 1-5 proc. (przy czym 5 proc. uważa się za bardzo duży, a tym samym dość podejrzany wynik).

Wyniki badań EuSOS w polskich szpitalach zostały podważone, gdyż odkryto, że wzięto pod uwagę zaledwie 6 z 913 placówek, a jeden z autorów artykułu "twierdził, że wyniki przedstawione w publikacji mogły odbiegać od danych posiadanych przez poszczególne kraje, co było związane ze zróżnicowaną, a w przypadku niektórych krajów niską próbą danych wykorzystanych w badaniu." Ponadto ze szpitalnych statystyk wynika, że na 397 operacji przypadło nie 71 zgonów, jak utrzymywali autorzy artykułu, a zaledwie 2. Podobne przekłamanie ujawnili łotewscy lekarze (zamiast 21,5 proc. śmiertelności faktyczny wynik wynosił 0,66 proc.).

Koniec końców dane statystyczne przedstawione w filmie Patryka Vegi są albo celowo przekłamane (znacznie zawyżone i nie dotyczą zeszłego roku), albo wymyślone na potrzeby scenariusza. Tak czy inaczej przeciwnicy "Botoksu", jako rzekomo prawdziwego obrazu polskiej służby zdrowia, mają kolejny argument w dyskusji z fanami filmu Vegi. Sam reżyser i scenarzysta zdaje się tym zupełnie nie przejmować, a kolejne spory i kontrowersje paradoksalnie przyciągają kolejne rzesze widzów. Przypomnijmy, że zaledwie po 10 dniach od premiery "Botoks" pobił rekord frekwencji zeszłorocznego hitu "Pitbull: Nowe porządki". Na przekór negatywnym opiniom najnowszy film Vegi obejrzało już ponad 1 460 000 widzów.

d1i3c0q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1i3c0q

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj