Colina Farrella ryzykowne narkotykowe wyznania
W Hollywood zawrzało. Niegrzeczny chłopiec showbiznesu - Irlandczyk Colin Farrell nie tylko przyznał, że brał heroinę, ale i bez żenady stwierdził, że to "świetna rzecz".
A zatem do etykietki łamacza kobiecych serc, faceta o niewyparzonym języku i, nazwijmy rzeczy po imieniu, pijackiego chama Farrell dorzucił jeszcze jedną - "niebezpiecznego, bo publicznie chwalącego używki, narkomana".
Wokół szokującego wyznania gwiazdora zrobiło się jednak tak głośno, że następnego dnia po publikacji nieszczęsnego wywiadu Farrell czym prędzej wyjaśnił, że było to wyrażenie "ironiczno-sarkatystyczne", i że wcale nie chciał nikogo namawiać do korzystania z nielegalnych środków odurzających.
W tym samym wywiadzie aktor przyznał, że przestał brać, bo przestraszył się, że nie będzie umiał przestać, tym bardziej, że był taki czas, że spróbował DOSŁOWNIE wszystkiego, co było pod ręką.
A ponieważ pierwszy raz spróbował skręta w wieku lat 14, szybko doszedł do punktu, w którym wykonywał różne dziwne prace, byle mieć na narkotyki.
Jak sam przyznaje, dopiero narodziny syna rok temu uświadomiły mu, jak bardzo głupio postępował. I dopiero wtedy postanowił z tym naprawdę skończyć.