2016 rok w polskiej muzyce
Najbardziej zaskakującym tegorocznym wydarzeniem na naszym rodzimym rynku fonograficznym był dla mnie płytowy debiut Julii Pietruchy. Popularna aktorka, pozostająca w ostatnim czasie w cieniu show-biznesu, zaprezentowała publiczności porcję bezpretensjonalnych kompozycji i tekstów inspirowanych jej licznymi podróżami. Wydany własnym sumptem album "Parsley" oraz seria koncertów, rozpoczęta występem w ramach festiwalu Open'er, udowodniły, że Pietrucha to artystka dojrzała i świadoma. Pozostaje tylko trzymać kciuki za jej kolejne zawodowe działania.
Warto odnotować także doskonały powrót Taco Hemingwaya, który po świetnie przyjętych albumach "Trójkąt warszawski" i "Umowa o dzieło" oswajał fanów stopniowo - singlem "Deszcz na betonie" oraz EP-ką "Wosk", by zachwycić koncept-albumem "Marmur", który sam twórca nazywa słuchowiskową rap płytą . Był to w ogóle dobry rok dla polskiego rapu, który dociera dalej niż tylko do koneserów gatunku. Tacy artyści jak KęKę ("Trzecie rzeczy"), Bisz / Radex ("Wilczy humor"), O.S.T.R. ("Życie po śmierci"), PRO8L3M ("PRO8L3M"), Ten Typ Mes ("Ała") czy Łona i Weber ("Nawiasem mówiąc") zbierali nie tylko doskonałe recenzje, lecz także tygodniami utrzymywali się w rankingach najlepiej sprzedających się płyt w kraju.
Organek swoim drugim albumem "Czarna Madonna" utarł nosa tym, którzy sądzili, że świetnie przyjęty debiut będzie wszystkim, na co go stać. Nowa produkcja jest jeszcze bardziej dojrzała od poprzedniej i czuć w niej przebojowy potencjał. Singiel "Missisipi w ogniu" dotarł już m.in. na szczyt Listy Przebojów radiowej Trójki.
O Natalii Przybysz w ostatnich miesiącach było głośno głównie za sprawą rozdmuchanego medialnie wywiadu dla "Wysokich obcasów". Tymczasem mało kto zorientował się, że artystka wciąż ma wiele do powiedzenie muzycznie, szczególnie jeżeli chodzi o odświeżanie formuły bluesowego grania. W ramach projektu Shy Albatross, wspólnie z takimi muzykami jak Raphael Rogiński, Hubert Zemler i Miłosz Pękala, stworzyła jeden z najlepszych polskich albumów roku - "Woman Blue".
Prawdziwą gratką dla odbiorców muzyki filmowej okazała się wydana pod koniec roku oryginalna ścieżka dźwiękowa autorstwa Andrzeja Korzyńskiego z filmu "Akademia Pana Kleksa". Co prawda przeboje z filmowego hitu, który kształtował wyobraźnię i gust kilku pokoleń, wydane były już w 1984 roku, czyli w dniu premiery tej produkcji, jednak znaczna część instrumentalnej ścieżki dźwiękowej nie była publikowana aż do teraz w żadnej formie. Mamy tu wszystko - od tematów napisanych na orkiestrę, przez elektronikę po rockowe uderzenie. Całość po latach brzmi sentymentalnie, ale wciąż zaskakująco świeżo. Fani filmowych brzmień śmiało mogą sięgnąć także po propozycje z dwóch zupełnie różnych stylistyk. Mało kto potrafi przejść obojętnie obok albumu duetu Ballady i Romanse "Córki dancingu" oraz ścieżki dźwiękowej autorstwa Mikołaja Trzaski z filmu "Wołyń".
2016 rok to także czas mniejszych i większych sukcesów polskich twórców na rynku międzynarodowym (m.in. nominacje do nagrody Grammy dla Krzysztofa Pendereckiego i tenora Mariusza Kwietnia czy z przeciwnego bieguna estetycznego eurowizyjny sukces Michała Szpaka). Dużym zaskoczeniem pod względem zmiany stylistyki okazała się najnowsza płyta Brodki zatytułowana "Clashes". Album zebrał skrajnie różne recenzje. Słychać wyraźnie, że artystka nie zamierza odcinać kuponów od rewelacyjnej "Grandy" czy EP-ki "LAX", jednak na najnowszym krążku trudno doszukać się czegoś, co sprawi, że zapamiętamy go na lata. Brodka to już jednak marka sama w sobie. Swoje zrobiła współpraca z prestiżową wytwórnią PIAS, która wydała album poza Polską. Premiery kolejnych singli i promujących je teledysków odnotowywały media nie tylko w naszym kraju. Doskonałą prognozą na przyszłość są także dla Moniki i jej zespołu występy w ramach zagranicznych festiwali oraz wspólna trasa koncertowa po Wielkiej Brytanii z Beth Orton. Brodka znalazła się także ostatnio wśród największych gwiazd europejskiej i światowej muzyki za sprawą projektu "20 Before 17".
Jakub Majkowski, Redaktor show-biz