Zmarnowana szansa
- Myślałem, że film jej pomoże. Że Ola zobaczy, iż istnieje inny świat, w którym ludzie się czemuś poświęcają i to przynosi efekt, że można z tego czerpać jakieś korzyści, honorarium - mówił Gliński w "Magazynie Expresu Reporterów".
Niestety, Gietner nie udało się zerwać z dawnym trybem życia. W 2008 roku wyznała dziennikarce z "Gazety Wyborczej", że bardzo chciałaby zagrać jeszcze w jakimś filmie. Mieszkała wtedy wraz ze swoim partnerem, bezrobotnym Ryszardem, w malutkim mieszkaniu otrzymanym od prezydenta Pabianic i spodziewała się dziecka. Miała też za sobą odsiadkę i wyrok w zawieszeniu za posiadanie amfetaminy.
Zaraz po narodzinach córki Natalii (która trafiła pod opiekę prababci) znowu wylądowała w zakładzie karnym. Wciąż ma problemy z narkotykami. Jakiś czas temu spłonęło jej mieszkanie, a później, jak donosił "Fakt", znaleziono martwą matkę Gietner, której ciało było częściowo zjedzone przez zamkniętego w mieszkaniu psa. Aleksandra podobno zupełnie się tym nie przejęła, a kontaktu z matką nie miała od dawna. Nie chce korzystać z pomocy innych; zmarnowała też szansę na powrót do branży filmowej.
- Ola miała zagrać w filmie "Miasto 44", przeszła pierwsze przesłuchanie, bardzo się spodobała - opowiadał Wirtualnej Polsce Sadowski. - Ale na drugie przyjechała już nawalona i oczywiście nic z tego nie wyszło.