Aktorka z przypadku
Robert Gliński wypatrzył ją właśnie w zakładzie poprawczym - Gietner wspominała, że zjawiła się na przesłuchaniu, by nie musieć odrabiać lekcji.
- Wcale nie myślałam o filmie. To była jakaś rozrywka w ośrodku w Otwocku… Pan reżyser kazał nam trochę się pokłócić o papierosy i coś tam jeszcze… - wyznawała w "Przeglądzie" i dodawała, że tak naprawdę nie wie, dlaczego została wybrana. - Może dlatego, że się głupio nie śmiałam do kamery.
Za swoją rolę Gietner otrzymała wiele nagród, między innymi wyróżnienie na Chicago International Film Festival oraz nagrodę Young Artist Award dla najlepszej aktorki zagranicznej. Na ceremonię rozdania nagród do Los Angeles jednak nie pojechała - trafiła w tym czasie do aresztu za kradzież w sklepie.