Niechciany sukces i bzdurna sława
Rok później Niemen przedstawił drugi album studyjny nagrany pod swoim nazwiskiem. Płyta „Sukces”, obok piosenek z głębszym przesłaniem, wylansowała kolejny duży przebój „Płonącą stodołę”. A tytuł wydawnictwa układał się zarazem w pytanie, czy kontrowersyjny artysta osiągnął już szczyt artystycznych możliwości, i czy popularność go nie zmanierowała. Odpowiedzi na te pytania w krótkim filmie dokumentalnym „Sukces” szukał reżyser Marek Piwowski.
W obrazie Piwowskiego kamera pokazuje Niemena od kulis. Daleko mu jednak do piosenkowego wieszcza-erudyty, który wyśpiewuje romantyczne, pouczające songi. Z każdym kolejnym kadrem reżyser próbuje przekonać widza, że jego rozmówca jest pozbawionym manier ćwierćinteligentem popijającym wodę prosto z syfonu. – Sława to jest dla mnie bzdura kompletna. Po co być podziwianym – zaskakuje piosenkarz w filmie.
Przy okazji wychodzi na nadętego bufona, który z wyższością odnosi się do kolegów z zespołu. Żartobliwą atmosferę panującą na próbie, w czasie której nie stroją instrumenty, reżyser przedstawia jak musztrę. – Gracie jak na dancingu! – zżyma się Niemen. A Piwowski montuje film z wypowiedzi wyrwanych z kontekstu i walczącego o tolerancję dla siebie Niemena, kreuje na kpiarza z facetów w nylonowych koszulach i krawatach na gumkę.