Dwa oblicza diabła
Podobieństwo Herrimana do Mansona najpierw zauważył David Fincher, dając Australijczykowi rolę w drugim sezonie "Mindhuntera". Aktor przyznaje, że idąc na casting do "Pewnego razu… w Hollywood" nie spodziewał się, że drugi raz dostanie rolę Mansona. Myślał, że Tarantino nie zechce "powtórzyć" aktora.
Reżyserowi to nie przeszkadzało i jest ku temu powód. Obie produkcje przedstawiają psychopatę na dwóch zupełnie różnych etapach życia. Można powiedzieć, że Manson w roku 1969 oraz Manson w latach 80. to dwie różne osoby.
Damon Herriman jako Manson u Tarantino to charyzmatyczny 35-latek, który stoi na czele swojego kultu. Żyje na ranczu, gdzie zwabia młode kobiety pod przykrywką hippisowskiej subkultury i komunalnego życia.
W przypadku "Mindhuntera" widzimy psychopatę za kratkami. Jest on sfrustrowanym swoją sytuacją megalomanem.
Herriman trafnie komentuje przemianę Mansona:
"Najpierw był "Mindhunter". Manson jest w więzieniu w tym momencie, więc jego życie wygląda zupełnie inaczej. Również z powodu różnicy wieku. Manson w filmie Tarantino jest przed więzieniem i jest swego rodzaju błaznem. Żyje na ranczu, bierze narkotyki i uprawia seks. A potem w więzieniu jest niesamowicie gorzkim, wściekłym mężczyzną. Na początku istniała w nim pewna lekkość, ale nie czuje się już tym samym facetem".