Pożegnanie z "miłym chłopcem"
Młodemu aktorowi (który zna język niemiecki, hiszpański, kataloński, francuski i angielski) wyjazd z kraju był bardzo na rękę - przyznawał, że trochę bał się zaszufladkowania.
- Nudziła mnie etykietka najmilszego chłopaka w Niemczech. Długo proponowano mi jeden typ ról. Kiedy więc okazało się, że zagraniczni reżyserzy – Amerykanie, Brytyjczycy i Hiszpanie – patrzą na mnie inaczej, poczułem się znowu świeżo - opowiadał w "Gazecie Wyborczej", dodając, że momentem przełomowym był wstęp w "Bękartach wojny" (na zdjęciu) u Quentina Tarantino. – Zacząłem dostawać role bardziej złożone, dojrzalsze.