''Django'': Wywiad z Quentinem Tarantino [Q&A]

Niewielu reżyserów może poszczycić się podobnym statusem co *Quentin Tarantino. We wczesnych latach 90, Tarantino jako autor scenariuszy takich przebojów jak PRAWDZIWY ROMANS i OD ZMIERZCHU DO ŚWITU zmienił kształt filmowego krajobrazu, a jako scenarzysta i reżyser był odpowiedzialny za WŚCIEKŁE PSY, PULP FICTION i JACKIE BROWN. Jego filmy miały olbrzymi wpływ na nowe pokolenia widzów, a scenariusz do PULP FICTION przyniósł mu Oskara.*

''Django'': Wywiad z Quentinem Tarantino [Q&A]
Źródło zdjęć: © UIP

11.01.2013 16:51

XXI wiek przyniósł nową falę filmów tego mistrza gatunku. W KILL BILL, grana przez Umę Thurman panna młoda bierze odwet na człowieku, który zostawił ja na pewną śmierć. W filmie DEATH PROOF, grupę imprezowych dziewcząt tropi kierowca wydawałoby się niezniszczalnego samochodu, a w BĘKARTACH WOJNY, szukający zemsty żołnierze II wojny światowej przedostają się na tyły wroga, aby zrealizować plan usunięcia Hitlera.

W filmie DJANGO, Tarantino obiecuje ponownie wcielić w życie swoje zasada. Epicki thriller, którego głównym tematem jest zemsta, opowiada historię czarnego niewolnika z Południa (Jamie Foxx), ciekawskiego i śmiertelnie niebezpiecznego niemieckiego łowcy nagród, który go uwalnia (Christoph Waltz) oraz groźnego właściciela niewolników (Leonardo DiCaprio) przetrzymującego jego żonę (Kerry Washington).DJANGO to prawdziwy Tarantino - pełen inwencji, zabawny film, w którym wszystkie chwyty są dozwolone. Tarantino dzieli się swoją wizją przebywając na planie filmowym na plantacji Evergreen w samym sercu Luizjany.

Dużo czasu zajęło ci zrobienie westernu, o którym już od dawna opowiadałeś. Czy właśnie spełniają się twoje marzenia?

Zawsze chciałem zrobić western. Dla mnie możliwość robienia filmów dowolnego gatunku już jest spełnieniem marzeń. Kiedy reżyserowałem WŚCIEKŁE PSY, spełniało się marzenie o zrobieniu filmu gangsterskiego. Lubię próbować różnych gatunków: filmu wojennego, gangsterskiego, sztuk walki a teraz westernu. Zawsze podobały mi się westerny i ich elementy pojawiały się w moich filmach. To miłe, kiedy po zamaskowanych wątkach westernowych - m.in. w KILL BILL VOL. 2 i BĘKARTACH WOJNY – mogę nareszcie zrobić prawdziwy western. Chociaż ten film tak naprawdę nie jest prawdziwym westernem, bowiem rozgrywa się na Południu. Pod tym względem trochę tutaj namieszałem.

I masz do czynienia z niemieckim kowbojem.

Tak, to jest interesujący aspekt. Włoch, Franco Nero grał Django w pierwszym filmie. Kolejny zatytułowany DJANGO, PREPARE A COFFIN był z Terrencem Hillem, który zagrał tę samą postać. W każdym razie żaden z pozostałych 39 filmów o Django nie ma żadnego związku z Django, a bywa, że nie pojawia się w nich postać o takim imieniu. Wydaje mi się więc, że idealnie wpasowaliśmy się w całą tą listę nieoficjalnych sequeli o przygodach Django. Poza tym, zrobienie z głównego bohatera wyzwolonego niewolnika jest niezłym chwytem, a dorzucenie do tego niemieckiego dentysty i łowcy nagród tworzy mieszankę jedyną w swoim rodzaju! [śmiech]

W jaki sposób obsadziłeś *Jamiego Foxxa?*

Spotkaliśmy się i był po prostu świetny. Zrozumiał historię, jej kontekst i całe historyczne znaczenie filmu. Gra dla mnie, gra dla kina, dla siebie, a także dla swoich przodków. Na planie robi rzeczy, których jego przodkowie nie byli w stanie zrobić. To bardzo ważna opowieść zarówno dla niego jak i wszystkich Amerykanów. Zrozumiał to na 100%. Jest wspaniałym aktorem i wygląda idealnie wcielając się w swojego bohatera. Poza tym jest w nim coś z kowboja. Kiedy go poznałem, pomyślałem, że gdyby w latach 60-tych obsadzano czarnych aktorów w telewizyjnych westernach, Jamie miałby swój własny show. Wygląda świetnie na koniu w stroju kowbojskim.

*Leonardo DiCaprio jako Candie, właściciel niewolników to dosyć niezwykła decyzja obsadowa. Jak to z nim było?*

Tak naprawdę dał mi znać, że jest zainteresowany. Starałem się nie być zbyt szczegółowy jeśli chodzi o tę postać. Usiłowałem jej nie opisywać w scenariuszu, żeby być otwartym na interpretacje. Ale prawdopodobnie myślałem o starszym aktorze. Kiedy Leo przeczytał tekst, który mu się spodobał, zaczęliśmy rozmawiać. Wyobraziłem sobie, że dużo łatwiej byłoby przekształcić tę postać w Kaligulę, chłopca cesarza. Jego pradziadek zaczął interes bawełniany, jego dziadek sprawił, że przynosił zyski, a ojciec jeszcze go rozkręcił. On jest czwartym z rzędu Candie, który przejmuje bawełniany biznes i jest nim znudzony. Nie interesuje go bawełna, dlatego zajmuje się walkami. Jest nadąsanym królewiczem. Ludwikiem XIV w swoim Wersalu. Jeśli posiadasz własną plantację, masz pracujących dla ciebie białych robotników, czarnych niewolników i olbrzymią połać ziemi, możesz być równie dobrze królem na tej ziemi. Duży dom może być twoim pałacem, a wszyscy ci ludzie poddanymi. Naprawdę posiadasz władzę króla. Chciałem pobawić się tym
pomysłem – król Ludwik XIV na amerykańskim Południu. Candie Land jest zamkniętą społecznością, rozciągającą się na przestrzeni 65 mil. Candie ma władzę króla. Może wykonywać egzekucje i robić cokolwiek tylko zechce.

Po *JACKIE BROWN, to kolejny film podejmujący temat rasizmu. Czy kiedykolwiek wahałeś się przed podejściem do takich tematów?*

Nie było w tym ani krzty zawahania. Zdaję sobie sprawę, że jacyś ludzie coś tam powiedzą, ale potem jest już tylko film. Poza tym nie pozwalam, aby cokolwiek, co ktoś mógłby powiedzieć powstrzymało mnie od robienia czegokolwiek. Nie przejmuję się tym i za każdym razem, kiedy ktoś mówi za dużo, odpowiadam, „Tak, to prawda, ale to jest też niezły western.”

Jakie były wyzwania przy realizacji westernu?

Pogoda! [śmiech] Pogoda jest największym problemem. Nie myśli się o tym oglądając western. Deszcz, albo całkowita zmiana światła. Światło, jakie mamy na początku dnia jest zupełnie inne. To największy problem, ponieważ zmienia się światło i nagle nie możesz dokończyć danej sceny. Właśnie przeszedł obok nas mój autor zdjęć, trzykrotny zdobywca Oskara. To są największe wyzwania, a cała reszta jest jak marzenie.

W filmie skupiasz się bardziej na jednej, dwóch postaciach, inaczej niż to było w twoich ostatnich filmach. Ten będzie bardziej przyziemny?

Nie, to zdecydowanie film epicki. Nie uważam, że spaghetti westerny to filmy o wykorzystywaniu ludzi. Wg mnie są tak samo uznanym gatunkiem westernu jak te amerykańskie i tak naprawdę trochę bardziej mi się podobają. Staram się nie iść w stronę wyzysku tylko dlatego, że zajmuję się takim materiałem. Nie chcę, aby ktokolwiek myślał, że kobiety w filmie czy postaci niewolników są eksploatowane. Tak naprawdę pokazuję też jak oni wykorzystywali. Nie wykorzystuję ich, po prostu daję temu świadectwo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)