Dla kobiet i o kobietach
Surowe wnętrze pracowni artystycznej. Młoda kobieta, odwrócona plecami do kamery, wkłada do czterech walizek różne przedmioty. Krzyż, zdjęcia i inne drobiazgi układa z precyzją, wszystkie rzeczy ma swoje określone miejsce; na jej przegubie widzimy czarny tatuaż.
Każda z otwartej walizki symbolizuje etap jej życia. Dobre i złe wspomnienia, nauka płynąca z doświadczeń i wiele skrajnych emocji. Czy uda jej się pozbyć bagażu, zamknąć walizki i żyć od nowa, czy też będą one stały otwarte przypominając kobiecie, co miała, co utraciła i co przeżyła?
Cofamy się w czasie, aby obejrzeć dokładniej zawartość każdej walizki. Poznajemy 15-letnią Astrid, która mieszka w Kalifornii. Jej matka, Ingrid jest artystką, piękną ale i niezwykle niebezpieczną kobietą. Mimo to życie rodzinne pań Magnussen przypomina raj. Jednak gdy w świecie pojawia się Barry, idylla się kończy. Zakochana i porzucona Ingrid mści się na swoim kochanku. Za karę będzie musiała resztę życia spędzić w więzieniu. Wraz z odejściem matki zaczyna się długa podróż Astrid od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Z różnych powodów nie może zagrzać w nich miejsca, ani też uwolnić się od szkodliwego wpływu matki.
Biały Oleander to ekranizacja bestsellerowej powieści Janet Finch, wydanej 1999 roku. To niezwykła opowieść o dorastaniu w trudnych warunkach i sile, jaką ma każdy człowiek. A także o destrukcyjnym wpływie jaki na życie człowieka mogą mieć najbliższe mu osoby.
Ponieważ na początku filmu wiadomo, co przeszła główna bohaterka, widz skupia się bardziej na jej przeżyciach niż wydarzeniach. Na ekranie widać ewolucję nieśmiałej nastolatki w dorosłą, silną kobietę. Każde miejsce, w którym przebywa Astrid, zmienia ją; początkowo dziewczyna konformistycznie dostosowuje się do warunków. Przekształca się w kogoś podobnego do opiekunki. Potem jednak gdy odchodzi jest kimś nowym, innym. Jednak nie wykształci się w pełni, póki nie uwolni się od toksycznej matki. Gdy uświadamia sobie to, postanawia walczyć o siebie.
Jednym z największych atutów Białego Oleandra są znakomicie zbudowane postacie kobiet. Niebezpieczna Ingrid, porywcza Starr, łagodna Claire i cwana Rena reprezentują zupełnie inne typy charakteru. Każda z nich jest na swój sposób fascynująca. I po każdej z nich odziedziczy coś Astrid.
Niewiele jest filmów ze świetnie napisanymi rolami dla aktorek. Dlatego też obraz Petera Kosminsky'ego to rarytas i niezwykle ciekawa propozycja dla artystek.
Na planie spotkały się Michelle Pfeiffer, Robin Wright Penn, Renee Zellweger i prawie nieznana Alison Lohman (Astrid).
Każda z aktorek stworzyła sugestywną postać, która na swój sposób fascynuje i przyciąga. Najciekawiej zagrała Michelle Pfeiffer od lat obsadzana w rolach miłych i dobrych kobiet. Tym razem Pfeiffer jest niebezpieczna, groźna, trująca. A przy tym niezwykle piękna - jak kwiat białego oleandra. W jej kreacji najbardziej zaskakuje oszczędność, głównym środkiem wyrazu jest lodowate spojrzenie błękitnych oczu. Pfeiffer bardzo prosto udało się stworzyć postać złą, okrutną, ale nie do końca jednoznaczną. Jej Ingrid nie wpada w skrajności, nie jest szalona. Emanuje tajemnicą. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych ról w karierze Pfeiffer.
Uwagę warto zwrócić na młodziutką Alison Lohman, która ze zrozumieniem i dojrzałością aktorską przedstawia postać Astrid. Zarówno jako podlotka jak i kobiety.
Biały Oleander to niezwykły film, który warto zobaczyć. Przeznaczony raczej dla kobiecej części widowni, spodoba się też i męskiej, a to za sprawą niezwykle urodziwych aktorek.
Historia Astrid skłania do refleksji czy każdy z nas jest istotą jedyną swoim rodzaju, oryginalną i niepowtarzalną czy też zlepkiem cech innych osób, które spotkaliśmy w życiu, które wywarły na nas wpływ?
Naprawdę polecam.