Dorota Stalińska nigdy nie wyjawiła, kto jest ojcem jej dziecka
16.08.2017 | aktual.: 16.08.2017 16:40
Dziś Dorota Stalińska przypomina o sobie porywając tłumy przemowami na marszach KOD-u, jednak kiedyś była przede wszystkim aktorką. Wypada właśnie rocznica premiery jednego z jej pierwszych filmów – "Debiutantki". Była to jedna z jej pierwszych ról. Aktorka zagrała Ewę, atrakcyjną i kokieteryjną absolwentkę architektury. W życiu prywatnym aktorka też jest pewna siebie.
Bez wahania zakończyła małżeństwo, w którym nie była szczęśliwa. Sama także wychowała dziecko, zapewniając, że doskonale radzi sobie jako samotna matka. I kilka razy cudem umknęła z objęć śmierci, wychodząc cało z niezwykle niebezpiecznych sytuacji.
Do dziś uchodzi też za jedną z najbardziej zagadkowych kobiet w show-biznesie. Mimo nacisków mediów nigdy nie wyjawiła, kto jest ojcem jej syna.
Gdańska demonstracja
Wychowywała się w Gdańsku, gdzie jej ojciec, Janusz Staliński, pełnił funkcję rektora Politechniki Gdańskiej. To właśnie on w grudniu 1970 roku wraz z I sekretarzem KC PZPR Zdzisławem Przewłóckim wyszedł do grupy demonstrantów szturmujących bramy uczelni i apelował o powrót do pracy.
- Właśnie wtedy, gdy zatrzymałem się na schodach, przyjechała delegacja strajkujących - wspominał tę sytuację na swoim blogu Adam Jezierski. - Ludzie siedzący w Nysce zaczęli wzywać studentów do rozpoczęcia strajku solidarnościowego. Wtedy krzyknąłem: "Nie przyłączać się! Oni nie pomogli nam w 1968. My im też nie pomożemy!" Staliński od razu mnie poparł: Ma rację!, krzyczał.
Od dziecka na scenie
Stalińska nie odziedziczyła po ojcu zamiłowania do przedmiotów ścisłych. Wprost przeciwnie, od najmłodszych lat była przekonana, że w przyszłości zostanie gwiazdą.
- Ja od trzeciego roku życia chciałam być aktorką *– mówiła w rozmowie z portalem "W sercu Pienin". *- Miałam to szczęście, że wiedziałam od dziecka, co chcę robić w życiu. Miałam jasną drogę: chciałam być wybitną aktorką, więc od dziecka przygotowałam się do tego zawodu. Od siódmego roku życia zaczęłam pracę w Zespole Żywego Słowa w Gdańsku i już wtedy zaczęłam występować na scenie.
Charakterystyczny głos
Po maturze stawiła się w warszawskiej PWST. Egzamin zdała bez problemów, choć członkowie komisji dziwili się, że ta drobna i delikatna blondynka obdarzona jest takim "męskim" głosem.
Wysyłano ją nawet na wizyty do laryngologa, aby upewnić się, że z jej gardłem wszystko w porządku. Lekarz stwierdził, że ta charakterystyczna chrypka bierze się po prostu z nietypowo zbudowanych strun głosowych. I choć początkowo filmowcy wahali się, czy Stalińskiej nie trzeba będzie przypadkiem dubbingować, szybko zrezygnowali z tego pomysłu.
- Z czasem przyzwyczaili się do tej barwy także reżyserzy - mówiła aktorka w "Dzienniku Zachodnim". - Ale na początku pracy było przykro, gdy proponowano mi udział w polskim filmie, ale z dubbingiem! Przecież mnie po tym głosie nawet psy poznają, o policjantach nie mówiąc. Ilu ja mandatów uniknęłam tylko dlatego, że oni nawet po ciemku rozpoznają mnie i mówią wyrozumiale: pani Stalińska, tym razem się udało.
Studencka miłość
Na studiach Stalińska poznała Krzysztofa Kołbasiuka. Przypadli sobie do gustu, szybko zostali parą i wkrótce się pobrali.
Wydawało się, że są dla siebie stworzeni, ale ich uczucie nie przetrwało próby czasu. Oboje nieustannie byli w rozjazdach i dużo pracowali. Nie mieli praktycznie czasu dla siebie. Kołbasiuk zdobył ogromną popularność jako Gniewko w serialu "Znak Orła", Stalińska zaś robiła wielką karierę w filmach, między innymi u Barbary Sass. Ich ścieżki coraz bardziej się rozchodziły, aż wreszcie zdecydowali się na rozwód.
Stalińska nie wyszła już ponownie za mąż. Kołbasiuk zaś poślubił poznaną na planie "Domu" Joannę Żółkowską, z którą miał syna Kamila. Ich udany i szczęśliwy związek zakończyła jego nagła śmierć. Aktor zmarł na zawał w 2006 roku.
Widmo śmierci
Stalińska w młodości była zapaloną miłośniczką sportu. Obecnie jednak zrezygnowała z większości aktywności fizycznych z obawy o swoje zdrowie. Twierdzi, że woli nie kusić losu. Przyznaje, że szczęście jej nie sprzyjało.
Zaczęło się od upadku ze schodów, który tylko cudem przeżyła. Przez rok musiała chodzić o kulach.
Na planie filmowym, kiedy pędziła na koniu, zwierzę spłoszyło się i uderzyło o drzewo. Aktorce praktycznie nic się nie stało. Potem w jej samochód wpadła rozpędzona ciężarówka - Stalińska, mocno pokiereszowana, przeżyła, ale od tamtej pory stara się wyjątkowo na siebie uważać.
Przede wszystkim ze względu na syna (na zdjęciu), z którym jest bardzo mocno związana. Chętnie angażuje się także w akcje charytatywne. Założyła fundację i do dziś wspiera szpitale, kupuje sprzęt i walczy o poprawę warunków na drogach.
"Moim tatą jest... Dorota Stalińska"
Nie kryje, że sił do działania dodaje jej właśnie ukochany syn Paweł. Chłopca wychowywała samotnie. Nigdy nie chciała zdradzić, kto jest jego ojcem, ale starała się, aby nie odczuł braku taty.
- Paweł jest cudownie poczętym dzieckiem miłości *– mówiła o nim. *- Nie wymyśliłam sobie, ani nie zaplanowałam samodzielnego macierzyństwa. Tak wyszło. Sama przeszłam przez okres ciąży. Sama zawiozłam się do szpitala, żeby urodzić Pawła.
- To Dorota pokazała mu, jak wbijać gwoździe, naprawić rynnę czy pomalować ściany *– opowiadali znajomi aktorki w "Rewii". *- Nauczyła go, jak być dobrym kierowcą. Dzięki niej tuż po 18. urodzinach odebrał prawo jazdy, a kiedy poszedł na studia, kupiła mu mieszkanie. Nie wiemy, kto jest ojcem, nikomu nie powiedziała – dodawali.
Jak twierdzą dziennikarze, Pawłowi odpowiada ta sytuacja. Nigdy nie chciał poznać swojego ojca, bo "nie miał takiej potrzeby”.
- Moim tatą jest... Dorota Stalińska– mówił stanowczo.