3z9
Szkolna ofiara
W szkole Gawryluk przeżywała prawdziwy koszmar. Opowiadała, że gdy poszła do pierwszej klasy, ważyła zaledwie 16 kilo, i dzieci szybko uznały ją za ofiarę, nad którą można się bezkarnie znęcać.
- Byłam mała, wątła, w dodatku leworęczna i siłą zmuszano mnie do pisania prawą ręką. Cztery dziewczynki z klasy uwzięły się na mnie* – wyznawała w _Gali_. *- Czaiły się po lekcjach, przezywały, biły. Nikomu o tym nie mówiłam. Kiedy się wreszcie poskarżyłam, w obronie moich prześladowczyń stanęły siostry zakonne. Wtedy przestałam chodzić na religię.
- Byłam najmniejsza, ale umiałam już czytać - dodawała w Na żywo. - A dzieci nie lubią takich, co się wybijają. Istna masakra: nie dość, że mała, to jeszcze się mądrzy i wszystko wie. Nie lubiłam szkoły, bo nauczyciele nie zważali na takich, co umieją więcej niż inni. Równali do średniej. Przez to miałam kiepski kontakt z rówieśnikami. Czułam się samotna i znudzona.