"Ewa nie chce spać": seks-workerka w sieci niczego się nie wstydzi
Jako jedni z pierwszych widzieliśmy film "Ewa nie chce spać". To prawdziwa historia Ewy Colle, która jest blogerką i seks-workerką. To może być jedna z głośniejszych premier w ostatnich tygodniach. A na pewno najbardziej kontrowersyjna.
Ewa Colle jest blogerką, modelką, pracownicą seksualną. Otwarcie mówi o swojej profesji i nie ma oporu, żeby pokazywać najbardziej intymne szczegóły ze swojego życia, w tym na przykład spotkania z klientami. Teraz jest także bohaterką filmu "Ewa nie chce spać", który po raz pierwszy zostanie zaprezentowany polskiej publiczności podczas Millennium Docs Against Gravity.
Historia, która może wstrząsnąć tą bardziej pruderyjną widownią.
Zobacz, co o filmie mówi jego reżyserka i bohaterka
Co Ewa robi w sypialni
Czasem dzieje się tak, że filmowcy "wchodzą z buciorami” w czyjeś życie. W filmach dokumentalnych granica pomiędzy racjonalnym podejściem do tematu, a szukaniem taniej sensacji jest tak cienka, że ledwo ją widać. Ale tu sprawa wygląda inaczej. Ewa, bohaterka filmu Pii Hellenthal, sama wrzuca do sieci wszystko, co dotyczy jej życia prywatnego. "Streamuje" całe swoje życie.
Ale co to dokładnie znaczy? Gdy miała 14 lat, założyła blog na Tumblr. Tam do tej pory publikuje wpisy na temat tego, co aktualnie robi. Wrzuca zdjęcia, jak wygląda. Okej, tu jeszcze nic dziwnego nie ma, patrząc na to, że żyjemy w erze Instagrama. Ale Ewa nie ma właściwie żadnych zahamowań. Czasem pokaże nieogoloną pachę, czasem sfotografuje się celowo tak, żeby było widać jej nieogolone nogi czy okolice bikini.
Pisze o swoich nowych partnerach, partnerkach, o nieudanych wywiadach, odpowiada na hejt i na pytania internautek o seksualność. Ewa pisze też o swoich klientach.
Przeglądam jej bloga. Szybko trafiam na wpis: "Cholera, przyjęłam ogromną dawkę progesteronu, żeby upewnić się, że nie zajdę w ciążę po tym, jak padłam ofiarą stealthingu [to termin, którego używa się, gdy partner podczas seksu celowo zdejmie prezerwatywę bez zgody kobiety – przyp. red.]. Chwilę później dostałam okresu. Brzmi jak początek nieszczęść, których się spodziewałam".
Inny wpis: "Krzyczę jak szalona!!! Właśnie przyszedł klient. Dał mi tysiąc euro, bo musiał niespodziewanie wrócić do pracy".
Blog zapewnił Ewie rozpoznawalność w sieci. Właśnie dzięki niemu historię Włoszki, mieszkającej na co dzień z dala od rodziny i dawnego życia, poznała Hellenthal. - Otwarcie mówiła o rzeczach, które ja uznawałam za prywatne i wstydliwe. Ona mówiła o nich jak o nowej fryzurze. To nas bardzo uderzyło i wydawało się też wyzwalające – mówi.
Nie ma żadnych granic
Ewa urodziła się we Włoszech. Jej rodzice byli uzależnieni od alkoholu i narkotyków. Dopiero gdy się rozstali, zaczęła w miarę normalnie żyć. Z Włoch wyprowadziła się do Berlina. Pracowała jako modelka, ale jak przyznaje w filmie: więcej zarobiła na seksie oralnym niż podczas 3 dni pracy na fashion weeku.
Można chyba powiedzieć, że Ewa w sieci była taką cichą sensacją. Nie ma konta na Instagramie, które śledzą miliony użytkowników. Ma za to blog, który odwiedza już sporo osób.
W "Ewa nie chce spać" reżyserka towarzyszy jej z kamerą w różnych momentach życia. Pokazuje jej spotkania z klientami, z partnerami, rozmowy przy kokainie z przyjaciółmi, są urywki z pracy na planie i na fashion weeku. Ewa i Pia jadą też do Włoch, gdzie dziewczyna opowiada o swojej przeszłości.
Otwarcie mówi, że wielokrotnie była wykorzystywana przez mężczyzn. Ci, których spotkała, uważali, że seks im się należy. Tak po prostu. Brali, a ona nie stawiała oporu. Co ją skutecznie wyniszczało.
Z tej skrajności Ewa wpadła w kolejną skrajność. Jej pracą jest uprawianie seksu, czego nigdy nie nazywa prostytucją. To też chyba jedna z najbardziej wyzwolonych kobiet, jakie możemy oglądać ostatnimi laty w kinie. O takich postaciach nie robi się filmów. Takie postaci miesza się z błotem w komentarzach i zalewa hejtem. A hejtują ci, którzy nie są w stanie tolerować inności. Ewa jest w tej inności bardzo wyjątkowa.
Hellenthal doskonale wie, jak wy, widzowie, możecie odebrać Ewę. Dlatego umieściła w filmie niektóre wpisy, które pojawiają się na blogu Colle. Zjadliwy hejt, przeplatany z prośbami o pomoc.
Ewa: "Kilka dni temu w miejscu, gdzie się urodziłam, 30-letnia kobieta popełniła samobójstwo po tym, jak do sieci wyciekło bez jej zgody nagranie, na którym widać, jak uprawia seks oralny z mężczyzną. Film stał się wiralem, a nikt nic nie zrobił. Była zastraszona, zmuszona do wyjazdu z miasta. W końcu się zabiła. Kilka tygodni temu 14-letnia dziewczynka została zgwałcona i sfilmowana. Ten film też stał się wiralem i to ona musiała się wstydzić, nie gwałciciele. A potem ludzie mnie pytają, dlaczego nie wrócę do Włoch".
"Ewa nie chce spać" narobi jeszcze w sieci szumu. A na pewno wzbudzi dyskusję. Czy są jakieś granice intymności? Czy istnieją tematy, o którymi nie wpada się dzielić? Co "przystoi" kobiecie? Pia Hellenthal znalazła tak ciekawą formę na opowiedzenie historii dziewczyny, która nie czuje wstydu, że będziecie chcieli o tym rozmawiać.
- Wykonuję pracę seksualną i otwarcie o tym mówię, ale pewnie musiałabym zmienić zawód, gdybym została matką ze względu na przyszłość dziecka i piętno, które społeczeństwo nakłada na ten zawód. Zawsze czułam się wolna, bo nie musiałam być odpowiedzialna za nikogo innego, tylko za siebie. Nigdy nie musiałam niczego ukrywać – mówi Ewa.
I teraz albo ją pokochacie, albo znienawidzicie. Niedługo będzie szansa, żeby sprawdzić, po której będziecie stronie. Film zostanie po raz pierwszy pokazany na festiwalu Millennium Docs Against Gravity, który odbędzie się 10-24 maja.