"Fabelmanowie". Sentymentalna podróż Stevena Spielberga
"Fabelmanowie" to najbardziej osobisty film Stevena Spielberga, w którym króluje pochwała wyobraźni i pasji. To oda do X Muzy i nieskończonych możliwości kreacji, która jest pełna miłości i emocjonalnych perypetii.
19.09.2022 | aktual.: 19.09.2022 19:44
Najważniejszy przedstawiciel Kina Nowej Przygody zabiera nas do czasów swojej młodości, by przy pomocy rodziny Fabelmanów opowiedzieć o swojej drodze do kina. To wędrówka wypełniona niesamowitymi odkryciami, dziecięcym zaangażowaniem, radością tworzenia, ale też rodzinnymi kłopotami, zdradą czy antysemityzmem. Jest nostalgicznie, momentami bardzo kolorowo, ale bez nadmiernego lukru. Steven Spielberg tworzy w ten sposób wyważony obraz swojej młodości, pokazując momenty, które ukształtowały go jako twórcę.
Sammy'ego (Mateo Zoryon Francis-DeFord/Gabriel LaBelle) poznajemy, kiedy wraz ze swoimi rodzicami, Burtem (Paul Dano) i Mitzi (Michelle Williams), wybiera się do kina na pokaz "The Greatest Show On Earth". Pełen obaw przed nieznanym mały chłopiec szybko daje oczarować się ruchomym obrazom. Kiedy wraca do domu, jego jedynym marzeniem staje się odtworzenie niesamowitej sceny zderzenia pędzącego pociągu z samochodem. Rodzice dostrzegają jego potencjał i wkrótce w rękach Sammy'ego pojawia się kamera. Rozpoczyna się jego przygoda z kinem. Na początku są to rodzinne filmy, które tworzy z siostrami, ale też szkolne pamiątki i podsumowania roku. Nie zabraknie również miejsca na odtwarzanie scen z ulubionych filmów, m.in. z produkcji Johna Forda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spielberg opowiada o sobie, choć na ekranie tworzy fikcyjną rodzinę. Być może chciał zbudować pewien dystans do przedstawianych wydarzeń, ale wciąż pozostaje klarownym to, że Sammy to mały Steven. Wychowywany w rodzinie pełnej miłości, która rozpadła się z powodu tego trzeciego, czyli nieustannie pojawiającego się na horyzoncie wujka Benniego (Seth Rogen), pokazuje przełomowe dla siebie momenty.
Widzimy pierwsze miłości, zmagania z rówieśnikami czy nieustanne przeprowadzki spowodowane zmianami pracy przez ojca. To wszystko składa się na kompletny portret wrażliwego twórcy, który nie tyle uciekał do świata filmu, ile wypełniał kinem swoją rzeczywistość.
"Fabelmanowie" nie uderzają w podniosłe tony, choć można w nich odnaleźć sporo nostalgii. To jednak opowieść przedstawiona w zupełnie innym kluczu niż "Hugo i jego wynalazek" Martina Scorsese, które też było pięknym wyznaniem miłości X Muzie. Spielberg nie tworzy dzieła wypełnionego zachwytami. Nie rozpływa się nad historią kinematografii czy znaczeniem poszczególnych twórców.
Tworzy raczej film biograficzny, w którym można znaleźć kilka wskazówek pozwalających nieco inaczej spojrzeć na jego produkcje. Patrząc na to, jak ważna była dla niego rodzina i w jaki sposób ukształtowała go artystyczna dusza matki, rozumiemy, dlaczego te figury tak często pojawiają się w jego dziełach (m.in. "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", "E.T." czy "Wojna światów").
Ten film to także świetna praca nad obrazem. Ponownie współpraca z Januszem Kamińskim pozwoliła Spielbergowi zbudować klimatyczny świat z przeszłości, który wygląda bardzo uniwersalnie i pociągająco. Zdjęcia dodają całości charakteru, a czasami ustawienie kamery staje się humorystycznym akcentem (szczególnie po uwadze Johna Forda, że horyzont w środku kadru jest po prostu nudny). Zresztą cały film jest wypełnionym lekkim humorem i podnoszącą na duchu atmosferą. Kąśliwe dialogi rozładowują atmosferę, a rodzinne ciepło i wsparcie opatula widzów niczym ciepła kołderka.
"Fabelmanowie" przynoszą sporo wzruszeń i uśmiechów. Są ważnym filmem dla samego Stevena Spielberga, który, opowiadając o swojej przeszłości, przeżywa pewnego rodzaju terapię. Z pewnością część rzeczy miało miejsce naprawdę, a część została wymyślona przez autora. Nie zmienia to faktu, że ten film to pozycja obowiązkowa dla fanów reżysera, ale też dla miłośników kina. Jest lekko i przyjemnie, bywa bardzo poważnie, a przede wszystkim magicznie. To Kino Wielkiej Przygody, które potrafi rozgrzać serce.
Małgorzata Czop, dziennikarka Wirtualnej Polski
The Fabelmans | Official Trailer [HD]
W odcinku specjalnym podcastu "Clickbait" wyliczamy największe niespodzianki i rozczarowania festiwalu filmowego w Gdyni. Po raz pierwszy przesłuchujemy gości. Piotr Trojan opowiada o kulisach kręcenia "Johnny’ego", a Waleria Gorobets o tym, jak powstawała szalona "Apokawixa". Co zdradzili? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.