FBI nigdy nie rozwiązało tej sprawy. Przypadek D.B. Coopera wciąż fascynuje
Choć od zagadkowego porwania Boeinga 727 minęło 50 lat, niewyjaśnioną przez FBI sprawą wciąż żyje wiele osób. Niektórzy są przekonani, że znają prawdziwego sprawcę. Twórcy dokumentu "Tajemnicze zaginięcie DB Coopera" postanowili sprawdzić, która wersja wydarzeń jest najbardziej prawdopodobna. Czy zbliżyli się do prawdy? Trudno powiedzieć.
24 listopada 1971 r. podczas lotu z Portland do Seattle elegancki mężczyzna podający się za Dana Coopera wręczył stewardessie notkę, że ma przy sobie bombę i żąda 200 tys. dol. okupu. Załoga poważnie potraktowała jego groźbę, ale żaden z pasażerów nie domyślił się, że padł ofiarą porwania. Gdy żądania Coopera zostały spełnione, pasażerowie i część załogi opuściła pokład, ale nie porywacz. Ten zarządził, aby Boeing 727 ponownie wzbił się w przestworza, po czym w potężnej ulewie przy słabej widoczności wyskoczył ze spadochronem. I słuch o nim zaginął. Po kilku tygodniach poszukiwań na terenie prawie 80 km kwadratowych nie znaleziono ani śladu.
Ameryka latami żyła tą sprawą, licząc na to, że FBI w końcu schwyta D.B. Coopera. Do policji napływały tysiące listów od zwykłych obywateli z podejrzeniami, kto mógł dokonać niewyjaśnionego porwania samolotu. Dokumentalista John Dower, którego film "Tajemnicze zaginięcie DB Coopera" można oglądać na festiwalu Millenium Docs Against Gravity, sprawdził teorie związane z czterema podejrzanymi. Za każdym z nich przemawiają jakieś dowody, jednak zawsze brakuje pewnych elementów układanki.
Jo Weber jest przekonana, że to jej mąż Duane był D.B. Cooperem. Wyznał jej to na łożu śmierci. Od ponad 20 lat kobieta nie ustaje w dążeniach na zebranie dowodów w tej sprawie. Choć jej ukochany nie przypomina mężczyzny z portretu pamięciowego, kilka wspomnień każe podejrzewać Jo, że jej mąż ukrywał przed nią swoją przeszłość. Miejsce, w którym wyrzucił tajemniczą torbę do rzeki jest bliskie temu, gdzie znaleziono znakowane dolary, które Cooper pozyskał z okupu.
Z kolei Marla Cooper uważa, że to jej ukochany wujek porwał Boeinga 727. Jako kilkuletnia dziewczynka miała wprost usłyszeć o tym od niego dzień po zdarzeniu. Kilka miesięcy później mężczyzna zniknął z jej życia, a po latach ojciec wyznał Marli, że wuj L.D. Cooper całe życie ukrywa się przed FBI. Dowody? Raczej ślepa wiara, że ta wersja wydarzeń jest prawdziwa. O dziwo wierzą w nią nie tylko bliscy rzekomego sprawcy, ale też część pasjonatów zagadkowego porwania.
Silnej wiary w winę Barbary Dayton są jej przyjaciele z Woodburn. Kobieta urodziła się jako Robert i dokonała korekty płci po tym, jak służyła w wojsku podczas II wojny światowej. Dayton była doświadczonym pilotem i pasjonowały ją skoki spadochroniarskie. Gdy pewnego wieczoru przy zakrapianej kolacji wyznała znajomym, że jest D.B. Cooperem, ci nie chcieli wierzyć. Ale potem założyli jej na nos okulary przeciwsłoneczne i uczesali przedziałek tak jak na portrecie porywacza. Byli w szoku - podobieństwo było porażające, czym Dayton przekonała ich do swojej wersji wydarzeń.
Agenci FBI badali wiele hipotez i mieli też swoje typy. Russell Calame nie ma wątpliwości, że prawdziwym D.B. Cooperem był Richard McCoy Jr., który cztery miesiące po porwaniu Boeinga 727 dokonał tego samego. Podobna karteczka do stewardessy, żądanie okupu tym razem w wysokości 500 tys. dol. oraz ucieczka również przez skok ze spadochronem. Czy McCoy tylko wzorował się na Cooperze? A może skrzętnie kontynuował zapoczątkowany przez siebie proceder?
W swojej książce Calame, który prowadził śledztwo wobec McCoya, starał się przekonać czytelników, że wiele detali przemawia za jego teorią. Zwłaszcza że skazany na 45 lat więzienia swoim wyglądem odpowiadał portretowi pamięciowemu Coopera. Jednak porywacz nr 2 do ostatnich chwil twierdził, że jest niewinny. Zginął w wyniku postrzału w trakcie pościgu po ucieczce z więzienia.
Jak wiadomo, to co niewyjaśnione i tajemnicze, przyciąga uwagę. Jednak liczba osób nadal zafascynowanych sprawą D.B. Coopera jest zaskakująca. W popkulturze wciąż pojawiają się odniesienia do słynnego porywacza, np. w najnowszym serialu Marvela "Loki". Nie brakuje też dziennikarzy czy dokumentalistów, którzy tak jak John Dower, nie tyle szukają nowych wątków, ile opowiadają o barwnej otoczce towarzyszącej zjawisku, jakim jest D.B. Cooper w amerykańskiej kulturze.
ZOBACZ TEŻ: Tajemnicze zniknięcie DB Coopera - trailer | 18. Millennium Docs Against Gravity
Warto pamiętać, że dla Amerykanów był to pierwszy przypadek nierozwiązanego przez FBI śledztwa. Przed sprawą Coopera agencja ta uchodziła za nieskalaną organizację profesjonalistów potrafiących uchronić obywateli przed najgroźniejszymi przestępcami. Okazało się jednak, że agenci FBI są tylko ludźmi, którzy popełniają błędy, a ich ceną pozostają nierozwiązane śledztwa.
Po 50 latach od porwania Boeinga 727 trudno mieć nadzieję, że pojawią się nowe dowody w sprawie, które przybliżą nas do prawdy. Fani teorii spiskowych i wyczynu D.B. Coopera nie tracą jednak wiary.