Felieton Bartosza Żurawieckiego
Nie pomnę już, czy lektor odzywał się także - jak to się niejednokrotnie w telewizyjnych emisjach zdarzało - także podczas numerów wokalno-tanecznych. Ale chyba nie, bowiem piosenki z „Hair“ od tamtej pory znam na pamięć.
Rzeczona kaseta przechodziła przez rzeczony magnetowid niezliczoną ilość razy. Ja i moi znajomi ze studiów oglądaliśmy „Hair“ niemal na okrągło. Aż do czasu, gdy nagrałem z telewizji „Miłość i śmierć“. Komedia Woody’ego Allena zdetronizowała musical Formana w rankingu naszej prywatnej oglądalności. Przerzucaliśmy się potem w czasie zajęć zaczerpniętymi z niej dowcipami i powiedzonkami. Ale to już zupełnie inna historia…