Film o pozornie "niewinnym" rasizmie. Jak Bronya został pierwszym czeskim terrorystą
- Myślę, że cała Europa, a na pewno środkowa, ma obecnie problem z rasizmem. Ale nie opowiadam o ekstremalnych nacjonalistycznych ruchach, ale o małym, pozornie "niewinnym" rasizmie, który tkwi chyba w każdym - mówi Adam Koloman Rybanský, reżyser filmu "Somewhere Over the Chemtrails" prezentowanego na festiwalu Tofifest.
Karolina Stankiewiczm, Wirtualna Polska: Skąd wziął się pomysł na ten film?
Adam Koloman Rybanský: Impulsem była historia starszego mężczyzny, który w 2017 r. ściął drzewo na tory kolejowe, co spowodowało wykolejenie pociągu. Nikt nie ucierpiał, ale sytuacja była bardzo poważna i niebezpieczna. W miejscu ścięcia drzewa rozrzucił kartki z napisami w rodzaju "Allahu Akbar" ("Allah jest wielki"), "Zabijemy was wszystkich", by upozorować atak terrorystyczny.
Dokładnie tak, jak w jednej ze scen w moim filmie. Ten mężczyzna zrobił to, bo bardzo bał się ataków terrorystycznych. Chciał, by inni też to zrozumieli. I tak został "pierwszym czeskim terrorystą". Media różnie go opisywały, ale ja rozumiałem to, że był naprawdę przerażony. Zastanowiło mnie, co strach może zrobić z miłym i dobrym człowiekiem, jak opisywali go sąsiedzi.
Co się z nim stało?
Bardzo szybko został aresztowany, a potem skazano go na kilka lat więzienia. Ale jego historia była tylko inspiracją do stworzenia scenariusza. Później zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdyby jakiś samochód wjechał w grupę ludzi, ale nie w wielkim europejskim mieście, tylko na wsi. Tak to się zaczęło.
No właśnie. Umieściłeś akcję w małej miejscowości i pokazujesz jej mieszkańców jako uprzedzonych ksenofobów, którzy do tego wierzą w teorie spiskowe. Czy nie ma w tym niesprawiedliwych stereotypów?
Faktycznie gram ze stereotypami w tym filmie, na nich jest zbudowany jego absurd. Drugoplanowe postacie, jak ten gość, który wierzy w chemtrails, rzeczywiście są spłaszczone. Ale główni bohaterowie nie są tylko karykaturami, nie są stereotypowi. Sam pochodzę z małej miejscowości i chciałem oddać złożoność takich miejsc. Pokazać, skąd mogą brać się uprzedzenia i pochylić się nad ludźmi, którzy w nie wpadają, ale bez oceniania. Nie podzielam ich poglądów, ale rozumiem ich. I sam znam takie osoby.
Jeden z bohaterów, by uchronić się przed "szkodliwym wpływem" chemtrails, spryskuje wszystko octem. To dość absurdalna metoda.
Rzeczywiście może się wydawać, że to zbyt idiotyczne, by w to wierzyć, ale pochodzi z istniejących stron na temat chemtrails i ochrony przed nimi. Ludzie piszą i wierzą w takie rzeczy. Nie zmyśliłem tego.
Somewhere Over the Chemtrails (Kdyby radši hořelo) | Trailer | Berlinale 2022
Mamy w Polsce powiedzenie "czeski film", które opisuje absurdalną sytuację. Pochodzi ono od filmów czechosłowackiej Nowej Fali, którą "Somewhere over the Chemtrails" trochę mi przypomina. Czy inspirowałeś się nią?
Inspirowałem się, ale na zasadzie podejścia do humoru. Rzeczywiście jest w moim filmie sporo absurdu. Jednak nie chciałem robić czegoś ponownie, powtarzać tego, co już było. Ale rzeczywiście jest jedno bezpośrednie nawiązanie do "Intymnego oświetlenia" Ivana Passera. W tamtym filmie w ostatniej scenie bohaterowie piją ajerkoniak, który jest bardzo gęsty i wszyscy czekają w jednej pozycji, aż spłynie do ich ust. To oczywiście metaforyczna scena. W moim filmie też jest podobna, ale z piwem.
Dlaczego sięgnąłeś po motyw chrześcijaństwa? Czesi, przynajmniej w porównaniu do Polaków, raczej nie są zbyt religijni.
Mój pierwszy pomysł był taki, że samochód wjedzie w tłum ludzi w Boże Narodzenie, gdy na placu będzie wielka choinka. Ale mój nauczyciel odradził mi kręcenia filmu w zimie, bo jest wtedy bardzo zimno, a dni są krótkie. Dlatego przeniosłem to wydarzenie na Wielkanoc. To święto niesie o wiele więcej symboliki dotyczącej cierpienia czy zmartwychwstania.
Niestety i tak kręciliśmy, gdy na zewnątrz było bardzo zimno. Dla większości Czechów Wielkanoc wiąże się głównie z tradycjami, niekoniecznie religijnymi. Ale jako że akcja toczy się w małej wiosce, gdzie ludzie wciąż są bardziej wierzący niż w miastach, miało to sens. A jeśli chodzi o postać księdza, to nie chciałem powiedzieć, że księża zawsze są najlepsi i wiedzą lepiej, ale ten akurat jest młody i prawdopodobnie pochodzi z większego miasta, więc nie ma tylu uprzedzeń. On i Jana są jedynymi rozsądnymi ludźmi w filmie.
Dlaczego tak nurtuje cię temat rasizmu? Czy jest to duży problem w Czechach?
Myślę, że cała Europa, a na pewno środkowa, ma obecnie problem z rasizmem. Prawdopodobnie w Polsce i Słowacji jest gorzej niż w Czechach. Ale nie opowiadam o ekstremalnych nacjonalistycznych ruchach, ale o małym, pozornie "niewinnym" rasizmie, który tkwi chyba w każdym. To tak jak spotykasz starszą panią, która jest dla ciebie bardzo miła, ale potrafi też powiedzieć coś naprawdę rasistowskiego i okropnego. Bronya wygłasza te rasistowskie teorie, bo są populistyczne, łatwe do zrozumienia, czarno-białe.
Twój film jest teraz chyba bardziej aktualny niż wtedy, kiedy zaczynałeś nad nim pracować. Pandemia sprawiła, że antynaukowe ruchy zyskały na popularności. W Polsce w tym momencie mamy wysyp teorii spiskowych i, co gorsza, mamy też celebrytów, opowiadających o reptilianach.
Tak, myślę, że teraz ten film jest faktycznie bardziej aktualny, choć niekoniecznie jest on o konkretnej teorii antynaukowej. Jest ogólnie o strachu, dezinformacji i manipulacji ludźmi. Myślę, że ta dezinformacja będzie się szerzyć bardziej i niestety trudno z nią walczyć. Ludzie będą wierzyć w absurdy i ostatecznie sprowadza się to do starcia różnych opinii na dany temat, bez szans na dialog.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.