"Assassin's Creed”
Miało być tak pięknie. Miała być pierwsza pełnokrwista i w pełni udana hollywoodzka adaptacja gry video. Miała być pierwsza część fascynującej filmowej serii. Efekty wizualne miały zapierać dech w piersiach. Spośród tych wszystkich pobożnych życzeń tylko ostatnie częściowo się spełniło, bowiem film Justina Kurzela rzeczywiście wygląda chwilami pięknie i czaruje stylizacją scen akcji. Ale co z tego, skoro większość z nich jest na przysłowiowe jedno kopyto, a bogata mitologia pierwowzoru została spłycona i sprowadzona do kilku marnych monologów, których nie potrafili uratować nawet tak doświadczeni aktorzy jak Marion Cotillard i Jeremy Irons.