''Giuseppe w Warszawie'': Co się stało z tytułowym Włochem?
07.08.2015 | aktual.: 22.03.2017 08:19
51 lat temu, 7 sierpnia 1964 roku, powstał film, który do dziś przez wielu krytyków uważany jest za najlepszy w karierze cenionego polskiego reżysera, Stanisława Lenartowicza. Historia włoskiego żołnierza, który po ucieczce z frontu wschodniego ukrywa się w warszawskim mieszkaniu, by później dołączyć do walki przeciwko Niemcom, podbiła serca polskiej widowni.
51 lat temu, 7 sierpnia 1964 roku, powstał film, który do dziś przez wielu krytyków uważany jest za najlepszy w karierze cenionego polskiego reżysera, Stanisława Lenartowicza. Historia włoskiego żołnierza, który po ucieczce z frontu wschodniego ukrywa się w warszawskim mieszkaniu, by później dołączyć do walki przeciwko Niemcom, podbiła serca polskiej widowni.
Lenartowiczowi gratulowano przede wszystkim odwagi – bo wówczas mało kto ośmielił się nakręcić tak lekki i skrzący humorem film traktujący o czasach okupacji.
Zachwycała też doborowa obsada; reżyser zaprosił do współpracy Zbigniewa Cybulskiego („polskiego Jamesa Deana”), Elżbietę Czyżewską („Cybulskiego w spódnicy”) i doświadczonego włoskiego aktora, tytułowego *„Giuseppe w Warszawie”, czyli Antoniego Cifariellego (na zdjęciu).* No właśnie, jak potoczyły się jego dalsze losy?
''Na tym polegała nasza siła''
Po latach, w wywiadzie dla Kina, Stanisław Lenartowicz opowiadał o tym, co popchnęło go do nakręcenia „Giuseppe w Warszawie”.
- Moją intencją było zrobienie filmu, który nieco inaczej pokaże okupację. Filmów martyrologicznych było już sporo, a mnie się wydawało, że pora w końcu pokazać, że Polacy umacniali swoją odwagę i swoje morale poczuciem humoru i robili Niemcom kawały. W jakimś stopniu to humor chronił społeczeństwo przed załamaniem. Polacy nie dali się psychicznie stłamsić, mieli poczucie humoru i dystans do tego wszystkiego, co straszne i niebezpieczne. Przecież na tym polegała nasza siła.
Dostrzegł talent komediowy Cybulskiego
Gdy przyszło do wyboru aktorów, którzy mieli wcielić się w polskie rodzeństwo opiekujące się włoskim dezerterem, Lenartowicz nie wahał się nawet przez chwilę.
Rolę Marii powierzono pięknej Elżbiecie Czyżewskiej. Staszkiem, co wielu przyjęło z prawdziwym zaskoczeniem, został Zbigniew Cybulski.
- Angażowano go do ról patetycznych, a ja dostrzegłem jego niezwykłą vis comica – tłumaczył swój wybór reżyser w Gazecie Wyborczej. - Jego nieszczęście polegało na etykiecie "aktor od ról dramatycznych", a jemu to nie wystarczało.
''Cybulski w Warszawie''
To właśnie dzięki tej nietypowej dla siebie, komediowej roli Cybulski zebrał zasłużone wyrazy uznania. Jego kreacją zachwycił się też Andrzej Wajda
- Zobaczyliśmy *Cybulskiego w „Giuseppe w Warszawie”, gdzie Cybulski zagrał naprawdę olśniewająco* – wspominał Daniel Olbrychski.* - Wajda napisał taką depeszę: Film powinien się nazywać „Cybulski w Warszawie”.*
Na poszukiwania wybrał się do Włoch
Nieco więcej trudności nastręczył wybór aktora, który zagrałby tytułowego Giuseppe.
Początkowo w bohatera miał się wcielić Bronisław Pawlak, ale Lenartowiczowi nie podobał się ten pomysł i sam wyruszył do Włoch, aby znaleźć odpowiedniego kandydata.Zdecydował się na Antonia Cifariellego, aktora i dziennikarza.
Cifariello miał już spore doświadczenie zawodowe – na ekranie zadebiutował na początku lat 50.; potem grywał u boku prawdziwych gwiazd, a w 1953 roku wystąpił wraz z *Sophią Loren* w „Afryce pod wodą”.
''Wysokie C''
- Gdybym zgodził się na polskiego aktora udającego Włocha, pomysł by padł - opowiadał Lenartowicz w Gazecie Wyborczej.
- I tak powstała komedia na wysokim "C": Cifariello , Cybulski, Czyżewska. Jak zebrałem obsadę, to pomyślałem sobie: O! Może wysokie "c" w tej komedii uda się zdobyć?
I dodawał, ze smutkiem:
- I już ich nie ma, i nie ma żadnego "C".
Tragiczne losy wielkiej trójki
Cifariello, Cybulski i Czyżewska – utalentowani, świetnie zapowiadający się aktorzy, nie mieli w życiu szczęścia.
Cybulski zginął tragicznie, 1 sierpnia 1967 roku, pod kołami pociągu (więcej tutaj). Czyżewska opuściła kraj, popadła w nałóg alkoholowy, zerwała z kinem i zmarła na emigracji, przegrywając walkę z rakiem, w 2010 roku (więcej tutaj).
Dla Cifariellego „Giuseppe w Warszawie” miał być ostatnim projektem filmowym. Po powrocie do kraju skupił się na karierze reporterskiej. Cztery lata po premierze filmu wybrał się w podróż do Afryki.
12 grudnia 1968 podczas lądowania w Lusace, jego samolot stanął w płomieniach. Żaden z pasażerów nie przeżył. (sm/mn)