"Grubaski na front": otyłe i zadowolone? To jest możliwe
W czasach, gdy w social mediach króluje kult szczupłego, wyrzeźbionego ciała, skandynawskie grubaski nie boją się wrzucić zdjęć swoich sylwetek w bikini. Bohaterki dokumentu "Grubaski na front" wiele przeszły, aby zaakceptować swoje ciała. Teraz próbują nauczyć ich akceptacji resztę społeczeństwa.
"Twoje ciało to twoja wizytówka" - rzeczą fit guru. Dlatego coraz więcej osób próbuje przeróżnych diet, chodzi na siłownię lub trenuje ze znanymi celebrytkami w swoich domach. Figury odbiegające od instagramowych standardów bywają uważane za efekty zaniedbania się. Tyle że wartość człowieka nie powinna być mierzona jego obwodem w pasie.
Duńskie reżyserki Louise Unmack Kjeldsen i Louise Detlefsen spytały 4 młode kobiety, jak wygląda ich życie z otyłością. Z nadmiernymi kilogramami mierzą się od dzieciństwa. Szczerze opowiedziały o dorastaniu w poczuciu winy i wstydu, że nie wyglądają jak ich rówieśniczki. I wcale nie wynikało to z ilości spożytego jedzenia.
"Obudziłam się 25 kilo grubsza i zdałam sobie sprawę, że jestem szczęśliwa"
Jednak w filmie "Grubaski na front", który można zobaczyć na festiwalu Millenium Docs Against Gravity, bohaterki nie tłumaczą się ze swojego wyglądu. Mówią o emocjonalnym koszcie nieustannej oceny, krzywych spojrzeń, hejterskich komentarzy. O tym, że dopiero jako dorosłe kobiety odważyły się założyć bikini i wyjść tak na plażę. Teraz Marte, Helene, Pauline i Wilde nie mają problemu z nazywaniem siebie grubymi.
- Ja jestem gruba, ona jest gruba - nie ma w tym nic złego. Gdy mówię o sobie, że jestem gruba, wszyscy zaprzeczają: "nie, jesteś piękna", tak jakby to się wykluczało. Jestem i gruba, i piękna jednocześnie. To jest fakt - rzuca Pauline.
Media społecznościowe są zarówno ich największym wrogiem, jak i sprzymierzeńcem. Publikując swoje zdjęcia i nagrania szerzą ideę ciałopozytywności, ale też wystawiają się na większą krytykę. Dzięki internetowi poznały dziesiątki kobiet takich jak one, które po latach walki samych z sobą zaakceptowały swoje ciała.
Na Instagramie zbudowały swoją społeczność szczęśliwych grubasek. Jednak nie wszystkim było to w smak. Helene w 2019 r. z dnia na dzień zablokowano konto. Do dziś nie otrzymała wyjaśnień, dlaczego tak się stało i kto uznał, że jej profil łamie regulamin. Prawdopodobnie wystarczyło, że określona liczba osób zgłosiła jej konto jako propagujące niewłaściwe wartości. Bo dla niektórych widok kobiety w rozmiarze większym niż 42 to promocja otyłości.
"Grubaski na front" udowadniają, że wygląd jest bardzo ważnym aspektem budującym tożsamość. Bohaterki dokumentu były nieraz oceniane wyłącznie przez jego pryzmat. Za to swoimi działaniami pokazują, że akceptacja własnego ciała pozwala im prowadzić szczęśliwe, aktywne życie.