Harrison Ford nie odpuszcza. Mógłby już zagrać pradziadka Indiany Jonesa
Harrison Ford miał 66 lat, gdy po raz ostatni chwycił za bat i fedorę. Wtedy żartował, że chciałby to powtórzyć, byle przed "osiemdziesiątką". Przez koronawirusa może nie być to takie łatwe.
Raptem dwa miesiące temu pisaliśmy, że data premiery filmu pod roboczym tytułem "Indiana Jones 5" została ustalona na przyszły rok. I choć nic nie wiadomo na temat fabuły, to szefowa LucasFilm nie wyobraża sobie tego filmu bez Forda, bo będzie to kontynuacja, a nie żaden reboot z nowym aktorem w roli głównej. Niedawna deklaracja odnośnie premiery w 2021 r. nie jest już jednak aktualna.
Jak informuje Collider, z powody kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa, premiera "Indiana Jones 5" została przesunięta z 9 lipca 2021 r. na 29 lipca 2022 r. Harrison Ford będzie wtedy świeżo po 80. urodzinach (13 lipca).
W obecnych okolicznościach nie można jednak zakładać, że "Indiana Jones 5" to pewniak na wakacje 2022. Zdjęcia do filmu jeszcze nie ruszyły (pierwszy klaps miał paść właśnie teraz) i nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy sytuacja się unormuje.
"Indiana Jones 5" to kolejny wielki projekt, którego premiera została przesunięta z powodu pandemii. Niedawno Disney poinformował, że taki sam los spotka "Captain Marvel 2" , "Jungle Cruise", z Dwayne'em Johnsonem, "Doctor Strange and the Multiverse of Madness", "Thor: Love and Thunder" czy "Black Widow", która miała trafić do kina za miesiąc, ale zmieniono datę na listopad.
Jedną z pierwszych filmowych ofiar koronawirusa była "Mulan", która przez zamknięte kina straciła marcową premierę. Disney planuje wprowadzić ją na ekrany 24 lipca 2020 r., choć sceptycy zakładają, że to jeszcze za wcześnie.