Jacek Chmielnik zmarł tragicznie 15 lat temu. Znalazła go córka
Nieśmiertelność Jackowi Chmielnikowi zapewniła przede wszystkim rola Moksa w "Vabanku". Kiedy na końcu drugiej części filmu zapytał: "Kogo obrobimy następną razą", kasiarz Kwinto odpowiedział proroczo: "Nie będzie następnej razy". Śmierć Chmielnika przekreśliła plany na stworzenie z tej kryminalnej sagi trylogii.
Jacek Chmielnik zawsze wykazywał zdrowy, chociaż nie dla wszystkich zrozumiały dystans do swojego zawodu. Kiedy po sztuce albo zdjęciach na planie filmowym towarzystwo szło na zakrapiane pogaduchy artystyczne, on uciekał do domu, do żony Wandy i dzieci. Córka Julia wspominała, że w przeciwieństwie do dzieci innych aktorów ona nigdy nie odczuła deficytu ojca. Chmielnik nie był typem Cybulskiego, który pojawiał się na chwilę i znikał na długie dni.
- Kiedy tata odszedł, jakoś poradziliśmy sobie z tym wspólnie. Mamie było najtrudniej, oni byli w sobie wciąż bardzo zakochani. Mijały lata, a ich małżeństwo nie starzało się wcale. Mama ciągle tatę kocha - wpomina Julia Chmielnik w rozmowie z "Życiem na Gorąco".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Machulski o ojcu i najważniejszych ludziach, bez których mógł nigdy nie zrobić kariery
Jacek Chmielnik zwykł mawiać o sobie: "Nie jestem urodzonym aktorem, jestem urodzonym facetem". Unikał pompatycznych skojarzeń swojego zawodu z misją: "Bez przesady z tym aktorstwem. Jakieś młode dziewczyny czasem rozpoznają mnie na ulicy, czasem proszą o autograf, to mile łaskocze moją próżność i w zasadzie wystarczy" - opowiadał dla dziennika "Nasze Miasto Poznań".
Nie ukrywał, że jego udział w kolejnych serialach i prowadzenie poświęconemu im programu telewizyjnego wynikały tylko z kwestii finansowych. Nie miał do tego serca, aczkolwiek, jak zawsze, był profesjonalistą. Trochę tęsknił za rolą Moksa. Pomysł na trzecią część "Vabanku" kołatał się w głowie Juliusza Machulskiego przez lata, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Zazwyczaj były to pieniądze, w tym przypadku niebagatelna suma, bo akcja miała przenieść się do Ameryki, a udawanie Nowego Jorku przez Warszawę nie wchodziło w grę.
Jacek Chmielnik zmarł nagle w swoim domku letniskowym w Suchawie 22 sierpnia 2007 r. Chciał naprawić zepsuty hydrofor w piwnicy. Niestety, instalacja elektryczna uległa awarii, a na podłodze była woda, której aktor nie zauważył. Został porażony prądem. Niedługo potem znalazła go Julia. Wezwała pogotowie, podjęła reanimację, ale było już za póżno. Jacek Chmielnik miał 54 lata.