Jak to jest być wnukiem najbogatszego człowieka świata?
Emitowany w HBO i HBO GO serial "Trust” to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia o niszczącej sile pieniędzy i jednej z najbogatszych i najbardziej nieszczęśliwych rodzin Ameryki – rodzie Gettych.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Produkcja laureata Oscara, Danny’ego Boyle’a. Historia zaczyna się w 1973 roku, kiedy zostaje porwany nastoletni John Paul Getty III (Harris Dickinson) – wnuk miliardera i dziedzic fortuny. Porywacze żądają za jego uwolnienie wielomilionowego okupu. Ale dziadek Paula, J. Paul Getty Sr. (Donald Sutherland), potentat naftowy i miliarder, jest zajęty, nie ma ochoty wypłacać porywaczom pieniędzy. Tylko matka Paula, Gail Getty (Hilary Swank)
wydaje się być zaangażowana. Próbuje dotrzeć do porywaczy i negocjować z nimi. Niestety nie ma pieniędzy. „Trust” przedstawia dramatyczną historię wnuka miliardera będącego w rękach porywaczy, którzy nie potrafią zrozumieć, dlaczego nikt nie chce odzyskać uprowadzonego. Na premierze filmu w Los Angeles udało nam się porozmawiać z Harrisem Dickinsonem, odtwórcą roli wnuka Getty’ego.
Artur Zaborski: W serialu HBO "Trust” grasz wnuka Johna Paula Getty’ego, najbogatszego człowieka świata. To ciekawa postać?
Harris Dickinson:
Bardzo! Akcja serialu dzieje się w 1973 roku, kiedy mój bohater zostaje porwany dla okupu. To było jedno z najgłośniejszych medialnie wydarzeń lat 70. Ludzie nie mogli uwierzyć w to, że najbogatszy człowiek świata, który fortuny dorobił się na wydobyciu ropy na Bliskim Wschodzie, nie chce zapłacić okupu za wnuka. Wszyscy byli w szoku.
Idealny temat dla mediów.
Nawet sobie nie wyobrażasz, ile było na ten temat publikacji! Kiedy reżyser serialu, Danny Boyle, kazał nam zagłębić się w te doniesienia, pomyślałem, że mam roboty na weekend. Okazało się, że przebrnięcie przez te wszystkie publikacje zajęło mi kilka tygodni. Media snuły spekulacje na temat decyzji Getty’ego. Wysnuwano teorie, prześcigano się w nowych plotkach, szukano jakiegokolwiek pretekstu do tego, żeby napisać o tym temacie. Już wtedy gazety wiedziały, co pozwala im się sprzedawać. Ten temat był dla nich jak marzenie. Żyła nim cała Ameryka.
Twój bohater to też niezłe ziółko. Zanim został naprawdę porwany, miał plan, jak ukartować porwanie i wyłudzić pieniądze od dziadka.
Był w nim duży głód pieniędzy, był bardzo zbuntowanym nastolatkiem. Jego dziadek był archetypem kapitalisty, liczyło się dla niego to, co jest sam w stanie zarobić. Jego wnuk był natomiast duchowym socjalistą, chciał dzielić się z ludźmi pieniędzy, występował przeciwko dysproporcjom społecznym. Zależało mu, żeby wszystkim na ziemi żyło się dobrze, czego jego dziadek nie mógł pojąć.
Dlaczego?
Bo ojciec mojego bohatera, a więc syna Getty’ego stracił życie w wyniku przedawkowania narkotyków. Dlatego Getty senior nie mógł zrozumieć, jak można dzielić się pieniędzmi z ludźmi, którzy są tak słabi, żeby oddawać się używkom. To było dla niego nie do pojęcia, że można nie panować nad swoimi potrzebami. Wnuk natomiast chciał inwestować pieniądze w osoby z problemami, wyciągać je z nich, podawać im rękę. Ta sprzeczność postaw doprowadziła do tego, że dziadek odrzucił wnuka jako następcę swojego imperium.
Szesnastolatek był tak świadomy tego, jak działa świat?
Też mnie to zaskoczyło, ale tak było. John Paul junior był idealnym przykładem przedstawiciela bohemy tamtych lat. Czytał książki, dyskutował z przyjaciółmi, buntował się przeciwko wartościom rodzinnym. Trzeba pamiętać, że to są czasy fascynacji lewicowym spojrzeniem na świat. Ludzie byli wtedy tak bardzo zmęczeni kapitalizmem, że szukali nowych rozwiązań. Mój bohater wychowywał się w rodzinie, w której nie było innej wartości niż pieniądz. Nic więc dziwnego, że zaczął się przeciwko niemu buntować, skoro widział, jak rodziny jego przyjaciół spędzają ze sobą czas wolny, cieszą się wspólnymi chwilami, a w jego rodzinie tylko się pracuje. On czuł się przez pieniądz wyparty i pieniądzem zastąpiony. Nic dziwnego, że jego umysł stał się podatnym gruntem dla ideologii lansowanej przez popularyzujące się wtedy lewicowe ugrupowania.
Sam jesteś niewiele starszy od swojego bohatera. Słyszałeś o nim wcześniej?
Nie, był dla mnie zupełnie anonimową postacią. Za to moi rodzice doskonale pamiętali historię rodziny Gettych. Myślę, że to jest kwestia związana z generacją. Dla nich pamięć o tym wydarzeniu jest wciąż żywa, dla nas, młodych ludzi, to już jest jednak relikt przeszłości, więc tym bardziej należy się cieszyć, że Danny Boyle przypomniał tę historię. Tym bardziej, że ona jest naprawdę fascynująca. Mieści się w niej tyle aspektów, że z powodzeniem można byłoby na jej podstawie wyreżyserować kilka seriali. Bo „Trust” to nie tylko sensacyjna opowieść o tym, czy dziadek zapłaci okup za wnuka, tylko o wiele szerszy obraz społeczeństwa w tamtym czasie, a także gatunkowa, trzymająca za gardło historia. Jest tyle powodów, żeby po nią sięgnąć. Sam byłem zszokowany, kiedy zagłębiłem się w faktografię tego wydarzenia.
Zatęskniłeś za tamtymi czasami?
Musze przyznać, że bardzo dużo myślałem na planie o roli pieniądza w naszym życiu, czy ona różni się dziś od roli, którą pełniła wtedy. To bardzo zajmujące zagadnienie, bo pokazuje, że pomimo pewnego rozluźnienia kapitalizmu, wciąż majętne rodziny reprezentują te same wartości, które pielęgnował Getty senior. Wiesz, co mnie strasznie w tej historii zaintrygowało?
Co?
Że Getty senior, chociaż wywodził się z najbogatszej rodziny w USA, tak naprawdę sam nie miał żadnych pieniędzy. Był kompletnie uzależniony od widzimisię dziadka. To on sprawował kontrolę nad rodzinnym skarbcem. Więc mimo że całe otoczenie Getty juniora żyło w przeświadczeniu, że śpi na pieniądzach, to tak naprawdę on był ubezwłasnowolniony. Nie mógł wydawać żadnych dyrektyw, nie miał dostępu do niczego, o co podejrzewali go ludzie. Wiesz, jakie to musi być brzemię dla takiego dzieciaka? On wiedział, że nigdy nie będzie swoim dziadkiem, ale nikomu dookoła nie przyszło do głowy, że tak jest. To fascynujące! Bardzo dużo nauczyłem się na planie.
Czego na przykład?
Przede wszystkim na nowo zdefiniowałem pojęcie „rodzina”. Teraz już wiem, jak bardzo może różnić się pozycja dziadka i wnuka. Zawsze mi się wydawało, że dzieciaki wchodzą w konflikt z rodzicami, dlatego łatwiej dogadują się z dziadkami. Na planie tego serialu nauczyłem się, że to bujda, że tak naprawdę między nimi może istnieć przepaść, której nie da się zasypać. Tak właśnie było w tym przypadku. Dostałem też lekcję tego, że nie wolno patrzeć na ludzi pod kątem klasy społecznej, z której się wywodzą. Bardzo łatwo jest kogoś skategoryzować, przypisać mu pewne cechy wynikające stąd, gdzie się urodził. W "Trust” obalamy mit, że to wpływa jakkolwiek na charakter czy poglądy. Te kształtują się często w kontrze wobec otoczenia, w jakim się dorasta. Dziś, kiedy patrzę na moją ściankę ze zdjęciami Getty’ego, widzę coś zupełnie innego, niż kiedy przygotowywałem się do roli.
Masz taką ściankę?
Tak, przygotowałem ją na potrzeby roli. Wylepiłem sobie ścianę zdjęciami z gazet i z Internetu. Zależało mi, żeby stworzyć sobie taką komnatę przodków. Zazwyczaj w filmach o arystokracji możesz oglądać coś takiego. Czujesz się przez to obserwowany przez ludzi, dzięki którym urodziłeś się na takiej, a nie innej pozycji. Chciałem poczuć coś podobnego. Zależało mi, żeby przekonać się, jakim to jest brzemieniem dla Getty’ego juniora. Mam wrażenie, że to są takie sidła przynależne z urodzenia.
Udało się?
Totalnie tak! Za każdym razem, kiedy patrzyłem w tę stronę, widziałem tych wszystkich dumnych ludzi, którzy mnie oceniali, i którzy stawiali przede mną wymagania, chcieli, żebym zachowywał się tak a tak. To naprawdę niesamowite ćwiczenie z psychologii, które pozwala ci zrozumieć, dlaczego niektórzy z nas żyją z presją swoich przodków. Dla mnie to było coś zupełnie nowego i innego, ale wiem, że niektórzy ludzie borykają się z tym na co dzień.
Chciałeś porozmawiać o swojej kreacji z żyjącym Gettym?
Miałem taką pokusę, przez długi czas myślałem nawet, że to się stanie. Rozmawiałem o tym nawet ze scenarzystami, którzy mieli kontakt z osobami, które je znały. Ale im bardziej zagłębiałem się w kreowanie tej postaci, tym mniej miałem na to ochotę. Jednak przychodzi taki etap, kiedy wiesz, że tworzysz postać fikcyjną, wymyśloną, nie będącą kopią żyjącej osoby. Wtedy już nie masz ochoty konfrontować jej z tym, jaki kto jest w rzeczywistości. Gdybym zdecydował się na rozmowę z nim, musiałbym podążać ścieżką realizmu, odbijania rzeczywistości jeden do jednego. A na to w ty serialu nie było miejsca, bo to jednak jest od początku do końca kreacja i to tego się warto trzymać, bo my nie skupialiśmy się na sensacyjności tej historii.
Dlaczego?
Bo tym się zajmują dziś media. Wiadomości kochają te wszystkie sensacyjne doniesienie o tym, co kto powiedział i jak kto się ubrał. Nas to nie interesowało. My chcieliśmy stworzyć pełną dramaturgicznie historię nieszczęśliwej rodziny, która różni się od innych tym, że jest we władaniu gigantycznego kapitału. Ale pieniądze szczęścia nie dają i to jest fakt.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.