''Spełniony aktor to idiota''
- Spełniony aktor to idiota, a ja idiotą nie jestem – twierdził, pytany o swój artystyczny dorobek.
Śmiał się, gdy nazywano go gwiazdą, i podkreślał, że nie uważa się wcale za wybitnego aktora. Dość krytycznie podchodzi też do rodzimej kinematografii...
- Do kina odnoszę się z dystansem* – mówił w _Playboyu_. *- Polskie kino na ogół było i jest głupie. Dlatego też żyłem w świecie wielkiej literatury, ciekawego teatru i brnąłem w głupocie polskiego kina. Choć nie zawsze: „Ziemia obiecana”, „Popioły”, „Sanatorium pod klepsydrą”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, Kutz, Konwicki…
- Po pierwsze w Polsce różnica między bardzo ważnym filmem a filmem kiepskim jest znikoma– dodawał, gdy pytano go, czy nie wstydzi się występów w paru słabych i zmiażdżonych przez krytykę filmach.