Jan Pietrzak: ojciec chrzestny polskiego kabaretu

Jan Pietrzak: ojciec chrzestny polskiego kabaretu
Źródło zdjęć: © AKPA

18.07.2016 | aktual.: 22.03.2017 11:17

Satyryk, aktor, ojciec chrzestny polskiego kabaretu, autor piosenek i, jak mówi o sobie, wielki patriota. Od zawsze wzbudzał kontrowersje, będąc solą w oku dla kolejnych ekip rządzących.

Satyryk, aktor, ojciec chrzestny polskiego kabaretu, autor piosenek i, jak mówi o sobie, zaprzysięgły patriota. Od zawsze wzbudzał kontrowersje, będąc solą w oku dla kolejnych ekip rządzących.

Nie da się zaprzeczyć, że Jan Pietrzak jest postacią niejednoznaczną. Wśród kolegów ma opinię z jednej strony osoby niezwykle utalentowanej i lirycznej (jak nazwał go Piotr Fronczewski), z drugiej wojowniczej i stanowczej.

- Zawsze był niedostępny, bezwzględny i okrutny. Ale to piękna postać. Za ”Żeby Polska była Polską” będę go zawsze cenił - mówił o Janie Pietrzaku poeta Jerzy Koperski.

- Kiedyś był po prostu Jankiem. Zmienił się, gdy nastała "Solidarność" i stał się wieszczem. Drżącym głosem opowiadał, jak ludzie reagują na "Żeby Polska...". Miałem wrażenie, że mu odbiło - mówił o Pietrzaku z tamtego okresu jego znajomy na łamach „Gazety Wyborczej”.


1 / 6

''Janczar komunizmu''

Obraz
© AKPA

Urodził się na warszawskim Targówku w 1937 roku, jako syn Wacława i Władysławy z Majewskich. Ojciec satyryka zginął w 1942 roku, zamordowany na Pawiaku. Wiadomo, że sympatyzował z lewicową organizacją „Młot i Sierp”, a na skutek prowokacji został schwytany przez gestapo.

Pięć lat po śmierci męża Władysława została posłanką na Sejm Ustawodawczy i pełniła tę funkcję aż do 1952 roku.

Kiedy Jan miał 11 lat, matka wysłała go do szkoły kadetów, gdzie, jak wspominał po latach satyryk, „wychowywano go na janczara komunizmu”.

2 / 6

Legitymacja partyjna

Obraz
© AKPA

Później przyszła kolej na szkołę oficerską i wstąpienie do PZPR.

- Nie miałem nic przeciwko zastanej rzeczywistości. Nie walczyłem z nią, ja z niej wyrastałem - byłem w ZMP, w partii. Socjalizm brałem wprost: to nasza fabryka, nasz kraj i mamy prawo mówić wyraźnie, co nam się nie podoba, a towarzysz sekretarz nie będzie nam dyktował, jaką uchwałę przyjmiemy. Dlatego w radzie robotniczej uchodziłem za krzykacza- mówił w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”.

Tuż po zrzuceniu munduru Pietrzak rozpoczął pracę w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych, gdzie przy taśmie montował pierwsze polskie odbiorniki.

3 / 6

''Byłem już zbyt niebezpieczny''

Obraz
© newspix.pl

W 1960 roku Pietrzak stawił się na przesłuchanie do działającej w legendarnych „Hybrydach” Estrady Poetyckiej i z miejsca został przyjęty. Przez siedem kolejnych lat występował tam i pełnił funkcję kierownika sceny, aż do rozwiązania klubu, który padł ofiarą nagonki środowisk partyjnych.

- Byłem już zbyt niebezpieczny, goniła mnie cenzura, byłem prześladowany przez UB, więc koledzy postanowili mnie wyrzucić, żebym nie utrudniał im karier - tłumaczył w „Głosie ludu”, choć jak pisze Rafał Kalukin z „Gazety Wyborczej”, Pietrzak sam odszedł jeszcze przed zamknięciem klubu.

W 1967 roku rozpoczął działalność kultowy „Kabaret Pod Egidą”, w skład którego weszli również Adam Kreczmar, Jonasz Kofta, a z czasem wielu innych wybitnych artystów i aktorów.

4 / 6

''Żeby Polska była Polską''

Obraz
© Mirosław Stankiewicz/PAP/TVP

To w barwach „Egidy” Pietrzak stworzył postać kultowego komentatora „pana Janka” oraz „Żeby Polska była Polską”. Jedna z anegdot mówi, że tytuł (w nieco innej formie)* wymyśliła Agnieszka Osiecka i sprzedała Pietrzakowi za 100 zł.*

Jakakolwiek nie byłaby geneza, piosenka stała się jednym z najsłynniejszych utworów schyłkowego komunizmu i hymnem Solidarności, który w nieco uproszczonej wersji śpiewał po angielsku sam Frank Sinatra.

W latach 80. piosenka podnosiła na duchu również Polonię podczas amerykańskiego tournee „Egidy”. To właśnie podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych Pietrzakowi zaoferowano obywatelstwo. Satyryk jednak odmówił i wrócił do kraju. Jak przyznał, kierował się patriotycznym obowiązkiem, ale i obawą, że komuniści nigdy nie wpuszczą go do kraju.

Trudna decyzja przypieczętowała rozwód z żoną Elżbietą,* która wybrała życie w USA.*

5 / 6

Również mały i wielki ekran

Obraz
© Film polski

W swym bogatym dorobku Pietrzak był nie tylko kabareciarzem, autorem tekstów czy wykonawcą piosenek.

W 1973 roku pełnił przez jakiś czas funkcję szefa rozrywki TVP, później pracował kilka lat w redakcji „Szpilek”.

Z kolei widzowie mogli zobaczyć go wielokrotnie na małym i dużym ekranie.

Przed kamerą zadebiutował w 1971 roku w „Milionie za Laurę” Hieronima Przybyła. Sześć lat później brawurowo wcielił się w radiowca Joe w „Kochaj albo rzuć” Sylwestra Chęcińskiego, wypowiadając słynny monolog, który śmieszy do dziś.

Po raz ostatni zagrał u boku Christopha Waltza w przejmującym, „Życie za życie. Maksymilian Kolbe” z 1991 roku.

6 / 6

Do trzech razy sztuka

Obraz
© AKPA

W jednym z wywiadów Pietrzak przyznał, że wyznaje zasadę do trzech razy sztuka – również w życiu miłosnym.

- Jesteśmy z Kasią ze sobą trzydzieści lat i ona ciągle mnie fascynuje. To piękna i mądra kobieta. Wychowywaliśmy razem pięcioro dzieci, trzech synów naszych i dwoje moich dzieci z poprzedniego małżeństwa – mówił Pietrzak kilka lat temu na łamach „Super Expressu”.

O żonie satyryka (na zdjęciu), młodszej od niego o 18 lat, zrobiło się głośno w 2014 roku, kiedy uratowała życie męża. Satyryk źle się poczuł, ale mimo to postanowił poprowadzić festyn z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja.

- Nie przeżyłby, gdyby tego dnia jego żona Kasia nie podała mu przed wyjściem z domu nitrogliceryny. Jego lekarze potwierdzili później, że to ona w pierwszej kolejności uratowała mu życie - mówiła "Na żywo" osoba z otoczenia artysty, który trzy dni później przeszedł ciężki zawał i został poddany operacji.

- To moja muza. Bez niej życie nie miałoby sensu - mówi o żonie Pietrzak. (gk/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (333)