"Ładny chłopiec"
Aktorstwo było jego marzeniem. Momoa jednak długo czekał na zwrot w karierze, który pozwoli mu wykorzystać pełnię talentu. Rola w "Słonecznym patrolu" wprawdzie przyniosła mu ogromną rozpoznawalność, ale jednocześnie zaszufladkowała. Musiał walczyć z łatką pięknego chłopca prezentującego muskuły przed kamerą.
Jednak zamiast czekać, aż branża dostrzeże w nim coś więcej, wziął sprawy w swoje ręce i zmienił wizerunek. Wyrzeźbił sylwetkę i zapuścił długie włosy. Opłaciło się. Hollywood upatrzyło sobie w nim idealnego odtwórcę prawdziwych "samców alfa", równie niebezpiecznych, co nieprzewidywalnych. Dzięki temu zagrał chociażby w "Gwiezdnych Wrotach: Atlantydzie".