Na początku filmu twoja postać jest w dość kłopotliwej sytuacji…
Wręcz trudnej. Dla tych, którzy są na szczycie, utrata gwiazdki oznacza zszarganie reputacji: jest zarówno osobistą, jak i ekonomiczną katastrofą. Taka sytuacja nie jest obca szefom kuchni. Weźmy np. wspaniałego Bernarda Loiseau. Odebrał sobie życie nie dlatego, że był zadłużony, ale dlatego, że stracił część swoich wyróżnień. To tak, jakby został wyrzucony z klubu. Zdarzają się też tacy, którzy zbyt wiele inwestują lub zaciągają długi, ponieważ sądzą, że osiągną niewyobrażalny sukces. Są zmuszeni biec szybciej niż ich cień, stają się biznesmenami, jednak zapominają o tym, co sprawiło, że wybrali swój zawód. Właśnie w takiej sytuacji znalazła się moja postać. Aleksander nie jest już szefem u siebie, próbuje utrzymać głowę nad wodą. Trudno jest wciąż znajdować inspiracje, kiedy traci się całkowicie kontrolę nad interesami. Dlatego uważam, że podjęcie takiego tematu w komedii jest prawdziwym wyczynem.