Jak oceniasz obecność prawdziwych kucharzy i ich pomocników na planie?
Zawsze, gdy coś robię, czuję się bogatszy w doświadczenia. Przecież praca aktora polega na rekonstrukcji jakiegoś aspektu rzeczywistości, a może nawet wszechświata. Środowisko Haute cuisine, czyli wykwintnej kuchni, jest bardzo zhierarchizowane. To dało mi okazję do zagrania wielkiego szefa, który akceptuje powierzoną mu rolę. Tyle, że albo masz instynkt władcy, albo nie. Tego nie da się po prostu zagrać. Obserwując kucharzy, uczestniczących w naszej komedii, odczuwałem rosnącą we mnie motywacje do budowania roli. My, aktorzy, byliśmy im bardzo wdzięczni, wręcz gotowi oddać im hołd za ich wkład w budowanie przestrzeni scenicznej. Oczywiście na planie mieliśmy mistrza kuchni, nauczyciela, który, zawsze obecny doradzał nam, jak mamy się zachowywać w konkretnych sytuacjach. To było niesamowite doświadczenie.