Jerzy Dobrowolski. Żona błagała, by przestał pić. Nałóg niszczył jego karierę
Nie bał się szydzić z ustroju, piętnował przejawy głupoty. Jego niepowtarzalny, satyryczny talent zniszczył nałóg. - Pił strasznie, ale w pracy zawsze był trzeźwy i tych spraw nigdy nie zawalał – wspominała Maria Czubaszek. Przyjaciele wiedzieli, że marnuje się niepowtarzalny talent, ale byli bezradni.
- Co to są… te? – pyta dyrektor Centralnego Instytutu Urbanistyki, podnosząc model domu.
– Spółdzielcze punktowce – wyjaśnia z szacunkiem, ale zdziwiony jego niewiedzą architekt.
– To je damy tu.
– Ale tu jest jezioro.
– A… dobrze. To jezioro damy tutaj, a te niech sobie stoją w zieleni.
W komedii Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana" Jerzy Dobrowolski grał człowieka, który – według jego filmowej żony – "z zawodu jest dyrektorem". Rozłożył już cementownię i wodociągi, bo nie zna się na niczym, a teraz odpowiada za budowę nowego osiedla. Tu także, "mierząc się z zadaniami, jakie życie stawia przed problemem", zepsuje wszystko, co tylko jest do zepsucia.
Takich "biernych, miernych, ale wiernych" towarzyszy na kierowniczych stanowiskach Jerzy Dobrowolski serdecznie nienawidził. Poświęcił im niejeden skecz. A jego dowcip był zabójczo celny... Miał niezwykły talent wymyślania skrótów myślowych, nowych słów i sformułowań, które wchodziły do języka potocznego. "Normalka" – na określenie nienormalnej codzienności – to jego. "To twoja broszka", "Dla mnie bomba", "Ale się porobiło" – też. "Tej wiosny, wcześniej niż zwykle, zazieleniła się kiełbasa" – szydził w kabarecie. Albo: "Zakończył się tydzień pisania listów. Teraz zacznie się miesiąc ich doręczania".
Wspominamy Jerzego Dobrowolskiego aktora, reżysera i satyryka.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: