Julia Roberts wie, co znaczy być ignorowanym

W filmie 'Uśmiech Mony Lizy' Julia Roberts gra przebojową profesor historii sztuki, która podważa autorytety, odkrywa seksualną niezależność i przeciwstawia się kulturowemu konformizmowi.

Julia Roberts wie, co znaczy być ignorowanym

16.01.2004 15:44

Jak wiemy choćby ze 'Stowarzyszenia umarłych poetów', nie jest to łatwe zadanie. Jednak Julii Roberts zawsze się udaje.

Oto wywiad z laureatką Oscara za 'Erin Brockovich':

Akcja filmu toczy sie w czasach Eisenhowera. Czy przygotowując się do roli Katherine Watson, zbierałaś informacje o tym okresie?

Julia Roberts: Obejrzałam kilka filmów dokumentalnych z lat 50. Ta dekada pozostaje w cieniu lat 60., choć był to ciekawy okres. Wtedy właśnie życiem zaczęła rządzić telewizja i reklama. Człowieka oceniano po tym, jakie urządzenia posiada. To ciekawe, że kierowano się takimi wartościami.

Grana przez ciebie postać zachęca studentów do zrywania z tradycją. Jesteś rewolucjonistką czy tradycjonalistką?

JR: Kimś pomiędzy. Część tradycji jest wspaniała. Daje poczucie kontynuacji.

Skąd bierze się ta niesłabnąca fascynacja nauczycielami w kinie?

JR: To środowisko, z którym każdy miał dłuższą styczność. Z drugiej strony, daje ono możliwość zaprezentowania konfliktów w bardzo przejrzysty i zrozumiały sposób.

Czy któryś z twoich nauczycieli zapadł ci w pamięci tak bardzo, jak Katherine swoim studentom?

JR: W mojej szkole nie było zajęć teatralnych, więc nie miałam swego mentora. Ale uważam, że to dobrze, iż nikt szczególnie się mną nie interesował. Wszystko nas kształtuje, nawet to, że nikt się nami nie zajmuje i nie pomaga zdobyć pewności siebie. Myślę, że bycie ignorowanym kształtuje nas równie mocno, jak stawianie na piedestale.

Chcesz powiedzieć, że ignorowano cię w szkole?

JR: Nie do końca. Po prostu **nie było nikogo, kto widziałby we mnie potencjał i uważał, że czeka mnie świetlana przyszłość.nie było nikogo, kto widziałby we mnie potencjał i uważał, że czeka mnie świetlana przyszłość.**

Przez lata bycia gwiazdą wielokrotnie pomagałaś innym.

JR: Będąc znanym, przyciąga się zainteresowanie, więc łatwiej jest pomagać. Nie liczy się to, by pokazać, jakie ma się dobre serce, ale to, co się czuje naprawdę.

Dan Dunn/Metro Filadelfia

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)