Zaprzepaszczona kariera
Życie Karoliny Sobczak od początku nie było proste. Po przyjściu na świat w marcu 1984 r. niemal od razu trafiła do domu dziecka, gdyż rodzice nie chcieli się nią zajmować. Sama zaszła w ciążę w wieku 16 lat i, zmuszona do szybkiego znalezienia pracy, znalazła zatrudnienie na planie słynnego filmu. Wypatrzył ją reżyser Robert Gliński i trzeba przyznać, że miał nosa.
Przeczytaj także: Wprowadzą historię LGBT+ do szkół. Senat dał zielone światło
Rola Renaty przyniosła dziewczynie spore uznanie; otrzymała m.in. nagrodę aktorską na Festiwalu w Chicago, dzięki czemu spędziła kilka miesięcy w USA. Nie wykorzystała jednak swojej szansy na karierę. Po takim sukcesie Sobczak otrzymała sporo zawodowych propozycji. Z żadnej z nich jednak nie skorzystała.
– Byłam młoda i głupia, i porzuciłam karierę dla miłości. Czy było warto? Dziś wiem, że nie. Żałuję, bo - umówmy się - dzisiaj byłabym gwiazdą, w końcu po "Teresce" był duży szum wokół mnie. Ale byłam zakochana i dopiero po latach wyciągnęłam wnioski. Czasu nie cofnę, a ja nie mam się czego wstydzić – powiedziała w rozmowie z Plejadą. Owocem tego związku był syn, którego 17-latka urodziła kilka miesięcy po premierze. Dzisiaj ma troje dzieci. – To najlepsze, co mi się przytrafiło w życiu – mówi.