Tragiczny wypadek
Smutniak i Taricone mieli też wspólną pasję - skoki ze spadochronem. Uwielbiali zastrzyk adrenaliny i ignorowali ostrzeżenia przyjaciół, którzy przypominali im, jak bardzo niebezpieczne jest to hobby. W sierpniu 2010 r. razem wybrali się na tor. Taricone miał skoczyć pierwszy. Smutniak obserwowała swojego ukochanego i z przerażeniem patrzyła, jak z dużą prędkością uderza o ziemię. Nie otworzyła się czasza jego spadochronu. Nieprzytomnego mężczyznę przewieziono do szpitala. Zmarł 29 sierpnia, nie odzyskując przytomności.
Smutniak całkowicie odcięła się od świata i na jakiś czas zerwała niemal wszystkie kontakty. Dopiero dzięki pomocy specjalistów udało się jej wreszcie wyjść z depresji.
- Pietro był wyjątkowym mężczyzną. Jestem prawdziwą szczęściarą, że przez osiem lat miałam go tylko dla siebie – powiedziała później.