Ostatnie słowa
Laurel był zbyt chory, by przyjść na pogrzeb Hardy’ego - a jego śmierć odcisnęła na nim ogromne piętno; znajomi twierdzili, że już nigdy nie podniósł się po tym ciosie. Zrezygnował z dalszej kariery, twierdząc, że nie wyobraża sobie występowania bez swojego najlepszego przyjaciela. Starał się jednak nie tracić pogody ducha i wciąż spotykał się z fanami, uważając, że w ten sposób najlepiej będzie mógł pielęgnować pamięć po Hardym.
Aktor, zmagający się z kolejnymi problemami zdrowotnymi, wiedział, że jego koniec się zbliża, ale zmartwionym przyjaciołom mówił ze śmiechem:
- Jeśli ktoś będzie płakał na moim pogrzebie, nigdy się już do niego nie odezwę.
Tuż przed śmiercią poprosił swoją pielęgniarkę, by zabrała go na narty. A kiedy ta zapytała, czy aktor umie jeździć, Laurel odparł:
- Nie umiem, ale wolałbym jeździć na nartach, niż robić to, co teraz robię.
Zmarł kilka minut później.