Przystojniak i brzydal
Machulski zdawał sobie sprawę, jak ważny jest odpowiedni dobór aktorów. Na samym początku uznał, że główne role powierzy Olgierdowi Łukaszewiczowi i Janowi Englertowi. Wyperswadował mu to jednak Jerzy Kawalerowicz, który stwierdził, że dwóch przystojniaków w jednym filmie to nigdy nie jest dobry pomysł. Machulski zaczął więc kombinować, ale rozwiązanie przyszło samo, gdy pewnego dnia w samolocie wpadł na Jerzego Stuhra.
- Nagle zrozumiałem, że to on powinien być Maksem. W tym samolocie ciągle o tym myślałem. I w końcu mówię: "Panie Jerzy, ja wiem, że pan gra w poważnych filmach – moralny niepokój – ale mam rolę w takim głupim filmie komediowym o facetach w przyszłości... A on na to: "O Jezu, ja czekam na jakąś komediową rolę! Mam już dosyć tego moralnego niepokoju!" - wspominał w "Malemanie"