Kres epoki Gierka. Dramatyczny spadek widowni. Koniec złudzeń
Premierowy weekend dla filmu Michała Węgrzyna nie był jeszcze zły. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania obejrzało go ponad 100 tys. osób. Dla polskich produkcji prawdziwym sprawdzianem jest jednak drugi weekend. A ten wypadł dla "Gierka" fatalnie.
Z filmem Michała Węgrzyna jest trochę podobnie, jak z rządami Edwarda Gierka. Ogólna ocena jest druzgocąca, ale są osoby, które dobrze wypowiadają się na temat gierkowskiej dekady, tak jak i na temat kinowej produkcji. Twórcy filmu, trochę chyba zawiedzoni opiniami krytyków, kampanię reklamową "Gierka" oparli nawet na, zakładamy, że prawdziwych, wypowiedziach widzów. Mogliśmy więc przeczytać entuzjastyczne słowa na przykład na temat Michała Koterskiego: "Rola genialna, wreszcie polskie kino pana doceni! – Joanna Acha. Widz".
Krytycy byli jednak odmiennego zdania. Tomasz Raczek już w pierwszych słowach wideorecenzji, która pojawiła się na kanale YouTube, nie pozostawił żadnych złudzeń: "Trzeba wziąć byka za rogi i powiedzieć wyraźnie. Historia życia sfilmowana i przedstawiona teraz w kinach pt. "Gierek" jest bublem. Jest filmem złym, a nawet bardzo złym. I to niezależnie od tego, czy państwo są po stronie Gierka i należą do tych, którzy lubili go i mają do niego słabość…". Producent na złe recenzje odpowiedział w ten sposób: "Krytycy nie są na to gotowi, ale widownia już pokochała ten film! Bardzo dziękujemy za Wasze opinie i czekamy na więcej".
"Gierek" (2022) - zwiastun filmu
Faktycznie, pod względem frekwencji w kinach premierowy weekend okazał się dla filmu Michała Węgrzyna udany. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania "Gierek" zgromadził 102,3 tys. osób i znalazł się pośród dziesięciu polskich tytułów, którym w okresie pandemii udało się zebrać na starcie ponad 100 tys. widzów. Tym bardziej, że tydzień później na ekranach pojawiła się romantyczna komedia "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach" z Alicją Bachledą-Curuś, która osiągnęła słabszy wynik (83 tys. osób).
Michał Koterski miał więc pewne podstawy, aby na Facebooku napisać: "Kochani widzowie!!! Dziękuję, że wybraliście w ten weekend nasz film!!! Było was z nami ponad 100 000!!! To nasz numer jeden polskiego box office!!! Jestem wzruszony mnóstwem wiadomości jakie od was dostałem i tym, że doceniliście moją rolę, bo poświeciłem jej rok swojego życia i ciężkiej pracy. Pozwolę sobie przytoczyć jeden z waszych komentarzy: 'Nie słuchajcie krytyków filmowych. Słuchajcie nas, ludzi, publiczności… to dla nas gracie…'".
Takiego entuzjazmu trudno będzie jednak wykrzesać patrząc na wyniki "Gierka" z drugiego weekendu wyświetlania. Film Michała Węgrzyna zanotował bowiem 47-proc. spadek popularności. Dla polskiej produkcji drugi tydzień jest zazwyczaj najważniejszych sprawdzianem. "Gierek" go nie zaliczył. Wiele rodzimych filmów potrafi w tym okresie otrzymać widownię na poziomie z premierowego tygodnia lub zanotować jedynie małe spadki frekwencji.
Drugi tydzień weryfikuje komercyjną wartość tytułu. W pierwszych dniach wyświetlania widzowie zazwyczaj wybierają się do kina zachęceni reklamą, rozpoznawalną marką produkcji. Podczas drugiego tygodnia decydującą rolę zaczynają odgrywać recenzje krytyków oraz opinie widzów. Wygląda więc na to, że entuzjastów "Gierka" nie ma jednak zbyt dużo. Może za wyjątkiem niektórych miejsc na Śląsku.
Na przykład w Sosnowcu, po seansie ludzie wstają i klaszczą. Lokalny radny, w rozmowie z naTemat powiedział: "Edward Gierek kojarzy się tu bardzo dobrze, odbiór jego osoby w Zagłębiu zawsze będzie pozytywny. Wyjrzy się przez okno i widzi się ślady tamtej epoki. Wszystkie osiedla, które powstały w Sosnowcu, w Zagórzu, to czas Gierka. To był czas dużego napływu mieszkańców do Sosnowca. Ta epoka bardzo pozytywnie się kojarzy, to słyszałem od moich rodziców".
W innych regionach Polski sentyment do epoki gierkowskiej jest jednak znacznie mniejszy. O czym świadczy niska frekwencja podczas drugiego weekendu wyświetlania – 54,3 tys. widzów. W ciągu 10 dni "Gierka" obejrzało w kinach 214,2 tys. osób. Czy ten wynik można nazwać totalną klęską? Może nie, niemniej trzeba zaznaczyć, że film Michała Węgrzyna typowany był na duży przebój pierwszego kwartału 2022 r. Szefowie multipleksów i małych kina bardzo na niego liczyli. Jednak w przeciwieństwie do komedii "Koniec świata, czyli Kogel Mogel 4", którą obejrzało już ponad 700 tys. widzów, "Gierek" zawiódł oczekiwania.