Romans z polskim kinem
Wreszcie Podleska znalazła sposób na spożytkowanie swojej energii – występy na scenie. A stamtąd wkrótce trafiła przed kamery. Zadebiutowała malutką rólką w udanym „Na samym dnie” Skolimowskiego, a kilka lat później, gdy przeprowadziła się z rodzicami do Polski, trafiła do „Za rok, za dzień, za chwilę...” Lenartowicza.
- Mój ojciec przed wojną przyjaźnił się ze Stasiem Dygatem *– wspominała w „Dzienniku”. *- Kiedy byłam już po szkole teatralnej w Londynie, Stanisław Lenartowicz, który też przyjaźnił się z Dygatami, robił film o dziewczynie skrzypaczce, która przyjeżdża na festiwal Wieniawskiego i przy okazji szuka ojca Polaka. Potrzebowali do tej roli dwujęzycznej aktorki i tak znalazłam się w polskim kinie. Później Krzysztof Zanussi zaangażował mnie do filmu "Barwy ochronne", gdzie zauważyli mnie Stasie (Bareja i Tym - przyp. red.) i zaproponowali rolę w "Misiu".