Światło w tunelu
O swoich wypadkach mówi chętnie, zaznaczając, że taka jest przykra konsekwencja jego zawodu.
- Skakałem z kolejki linowej w Zakopanem, dwa razy skok się udał, za trzecim razem z 40 m spadłem na ziemię. Dlaczego żyję? Tego nie wiem, jestem człowiekiem wierzącym i sądzę, że był to cud. Kiedy leciałem, bałem się, że nie przeżyję, więc walczyłem o pozycję, bo gdybym spadł na nogi, roztrzaskałbym kręgosłup. Kiedy się obudziłem w szpitalu w Warszawie, nie mogłem uwierzyć, że mi się udało.
Plotka głosi, że od tego czasu turyści wjeżdżając na Kasprowy pokazują sobie miejsce tego feralnego upadku.
W licznych wywiadach kaskader zdradził, co czuł, kiedy znalazł się w stanie śmierci klinicznej. Jego zeznanie pokrywa się z opowieściami innych ludzi, którzy znaleźli się "po drugiej stronie" i wrócili.
- Widziałem pulsujące ściany tunelu, na jego końcu było światło, ale nie dostrzegłem źródła tego światła. Miałem wrażenie chłodu, ale przyjemnego. Zbliżałem się do granicy tunelu. Widziałem siebie, swoje ciało, chodzące postacie. Było mi coraz cieplej – relacjonuje.
W rozmowie z "Newsweekiem" potwierdził, że kiedy znajdował się w stanie śmierci klinicznej, towarzyszyło mu uczucie oddzielenia umysłu od ciała, a życie przelatywało mu przed oczyma – zdarzenia, które miały miejsce, jak i te, które mogły się zdarzyć w przyszłości.