Nie dał się zaszufladkować
Na studiach uchodził za jednego z najbardziej utalentowanych uczniów, toteż kiedy otrzymał dyplom, Adam Hanuszkiewicz od razu zaproponował mu etat w Teatrze Narodowym. Kolberger przyznawał, że miał wiele szczęścia - powszechnie lubiany, szybko zdobył popularność, a reżyserzy zasypywali go kolejnymi propozycjami. Nie pozwolił się zaszufladkować; gdy zobaczył, że kreuje się go na romantycznego amanta, od razu przyjął rolę okrutnego esesmana w filmie "Kornblumenblau", by zerwać z tym wizerunkiem.
- Byłem zadowolony, bo podobnie jak widz szybko się nudzę. I lubię być zaskakiwany - tłumaczył w magazynie "Wprost". Z czasem, nie chcąc ograniczać się wyłącznie do grania, sam zajął się reżyserią.