Ktoś całkiem obcy (Perfect Stranger)

Krągły tyłeczek Halle Berry i szelmowski uśmiech Bruce'a Willisa. Tyle w zasadzie wystarczy, aby przykuć widza do fotela przez 109 minut. A że film "Ktoś całkiem obcy" ma jeszcze kilka innych, nie tylko wizualnych zalet, siedzenie w kinie okazuje się dość wygodne.

Oto bowiem James Foley przygotował dość zgrabny kryminał z wyjątkowo miłą dla oka oprawą. Rowena Price (średnio utalentowana, acz diablo ponętna Berry) jest dziennikarką specjalizującą się w nagłaśnianiu skandali i odkrywaniu niewygodnych prawd sławnych i bogatych tego świata. W śledztwach wspomaga ją niezwykle bystry i zadurzony w koleżance Miles (lepszy z każdym filmem Giovanni Ribisi)
. Przyjaciółka sprzed lat daje jej cynk dotyczący afery, w którą zamieszany ma być potentat świata reklamy - Harrison Hill (nieco oślizły, choć nieustannie pociągający Willis). Chcąc za wszelką cenę dociec prawdy, Ro zapomina, że czasem lepiej nie wiedzieć, jakie tajemnice skrywają nasi najbliżsi.

Intryga nie jest może misternie utkana, nie jest jednak też ordynarnie nakreślona, co stanowi połowę sukcesu. Proste z pozoru wątki od czasu do czasu komplikują się, krzyżują i nabierają nieoczekiwanych zwrotów, co utrzymuje niezbędne w kryminale napięcie. Zagadki nie wymagają niemniej na tyle skupienia i intelektualnego zaangażowania, aby brakło czasu na wodzenie wzrokiem po łydkach Berry, muskułach Willisa czy całym panu Ribisi.

"Ktoś całkiem obcy" zdecydowanie nie należy do najbardziej oryginalnych dzieł kinematografii. To obraz z gatunku lekko przewidywalnych. Zaznajomieni ze sztuką filmową bez problemu rozwikłają tajemnice, zanim te zostaną unaocznione. To wszystko nie przeszkadza na szczęście, aby dać się wciągnąć w fabułę i cieszyć seansem. Akcja jest dość wartka, scenariusz w miarę zmyślny, a na ekranie pojawia się cała masa nieznośnie pięknych ludzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)