Leonard Pietraszak marzył o jednym. Relacja z synem spędzała mu sen z powiek
Aktor Leonard Pietraszak zmarł 1 lutego w wieku 86 lat. Jeszcze kilka lat temu zabiegał o naprawę relacji z synem. Ten jednak pozostał obojętny na jego starania.
W 2015 r. Leonard Pietraszak wydał autobiograficzną książkę "Ucho od śledzia", w której opisał swoje nieudane małżeństwo oraz romans, który bardzo negatywnie wpłynął na jego relację z synem. Swoją pierwszą żonę aktor poznał na studiach w Poznaniu. Malarka Hanna Grygiel początkowo nie zwracała na niego uwagi. Pewnego dnia podszedł więc do niej i powiedział: "Co ty tu będziesz udawać, jak będę chciał, to zostaniesz moją żoną". Miesiąc później wzięli ślub, a owocem ich miłości był syn Mikołaj.
Wkrótce aktor dostał pracę w Warszawie, ale żona nie chciała opuszczać Poznania. Początkowo odwiedzał rodzinę w każdy weekend. Wkrótce jednak zrozumiał, że decyzja o małżeństwie była zbyt pochopna. Gdy nawiązał romans z koleżanką z teatru Wandą Majerówną, wiedział, że czas rozstać się z żoną.
"Przyjechałem do Poznania i powiedziałem, że chyba powinniśmy się rozstać, poznałem kogoś i chcę ułożyć sobie życie na nowo. Hanka przyjęła to spokojnie", wspominał aktor w autobiografii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znane dzieci gwiazd, które przysparzają im problemów
Po rozwodzie z Grygiel i ślubie z Majerówną Pietraszak wciąż starał się utrzymywać kontakt z synem i odwiedzał go w Poznaniu. Jednak gdy ten dorósł, nie zrozumiał decyzji ojca. Za rozpad związku rodziców Mikołaj obwiniał Majerównę. Do tego stopnia, że gdy sam się żenił, zaprosił na ślub tylko ojca, który ze względu na żonę z niego nie skorzystał. Pietraszaka najbardziej zabolało, gdy syn chciał zmienić nazwisko.
W autobiografii Pietraszak wyznał, że bardzo chciałby pogodzić się z synem, ale ten jest obojętny na jego starania. Podobno publikacja tylko pogorszyła ich stosunki. Nie wiadomo, czy udało im się pojednać przed śmiercią aktora.