W teatrze najlepiej
Podobno marzył pan o angażu w teatrze Ateneum. Dlaczego akurat tam?
– Ze względu na zespół świetnych aktorów, jaki tam był i w ogóle jego historię. Tę scenę zawsze tworzyli naprawdę wielcy artyści. To dla aktora motywacja, ale i możliwość pracy z ludźmi, przy których można się rozwijać i wciąż doskonalić. Dziś teatr nie jest taki jak dawniej i przyznaję to z ogromnym smutkiem. Nie wiem, co jest temu winne? Czas, za którym gonimy, a może pęd za pieniądzem? Ot, inne życie. Kiedyś zespół teatralny był jedną wielką rodziną. Ale tak czy inaczej wciąż kocham jego zapach. To pomieszanie zapachu kurzu z kurtyny, pudru nakładanego w garderobie i adrenaliny. Bo każdy spektakl jest jak mecz, tylko że tam nie ma remisu. Albo się go wygra i publiczność będzie zadowolona, albo przegra z kretesem.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
[
]( http://www.fakt.pl )