"Titane" (2021 r.)
"Titane" Julii Ducournau okazał się w 2021 r. zasłużonym zdobywcą Złotej Palmy na festiwalu w Cannes. Sam trzy lata temu w zachwycie pisałem, że "Titane" to solidnie pokręcona produkcja, w której kotłują się samochody, morderstwa, traumy i płynna seksualność. To rodzaj obrazu, w którym streszczenie akcji nie ma sensu - tego dzieła trzeba po prostu doświadczyć.
Równie dobrze zamiast wybitnego "Titane" mógłbym wskazać wcześniejszy film Julii - "Mięso" z 2016 r. W tamtym obrazie wegetarianka zmienia się w kanibalkę. Jednak nie ma mowy o taniej prowokacji, bo film jest głębszym studium przemiany psychicznej i fizycznej bohaterki.
Co ciekawe, o "Mięsie" było szczególnie głośno z racji faktu, że podczas festiwalu w Toronto część widzów zemdlała po obejrzeniu brutalniejszych scen. Ducournau nie kryła szoku z tego powodu, ale powinna być też dumna, bo jej dzieło potrafi wywołać ogromne emocje. A to w kinie jest na wagę złota.