Śliski, krętacz, kłamca
Jego kariera zapowiadała się obiecująco. Filmowcy dostrzegali drzemiący w Garlickim potencjał, pomogło też z pewnością znane w branży nazwisko, choć* aktor zapewniał, że nigdy nie skorzystał z protekcji ojca.*
Jeszcze jako student pojawił się w filmie "Syzyfowe prace"; na drugim roku występował już na teatralnej scenie. Szybko się zorientował, że choć dopiero stawia pierwsze kroki w branży, już przypięto mu łatkę.
- Producentom jest tak wygodniej. Jak mają kogoś sprawdzonego w jednym emploi, to obsadzają go w podobnym – mówił w "Gazecie Wyborczej". - Ja zostałem na przykład ostatnio wrzucony do szuflady „taki niby sympatycznie wyglądający, ale coś z nim jest nie tak”. Taki „śliski, krętacz, kłamca”.