''Byliśmy promienną parą''
Ponieważ byli praktycznie nierozłączni, ludzie szybko zaczęli traktować ich jak parę. Zresztą Umer nie kryła, że na widok Nardelliego jej serce zaczynało mocniej bić.
- Andrzej miał najpiękniejszy uśmiech na świecie. Przychodził zawsze po mnie, wsiadaliśmy do autobusu i uczyliśmy się wierszy. Ludzie zwracali na nas uwagę. Byliśmy promienna parą, jakieś szczęście od nas biło – mówiła.
W kuluarach szeptano, że zakochani na pewno niedługo się pobiorą.