Chłopiec we mgle
Ale ani ona, ani on nie komentowali tych plotek i doniesień.
Umer, choć zachwycona Nardellim, tak naprawdę czuła, że w ich związku coś nie gra. Zdawała sobie też sprawę, jak wiele ich dzieli, jak bardzo różni się ich podejście do życia.
- Byliśmy inni. Ja lubiłam się wyspać, patrzeć na drzewa, powąchać konwalie, a Andrzej chciał tylko grać i grać. Ja byłam człowiekiem nauki, on kultury. Zaczynał się czas hipisowski. Wszyscy pili, palili, on nie. To był chłopiec we mgle. Gibki, lekki, cały płynął – wspominała.