Maria Dębska nie hamowała się na scenie. Padł komentarz do "cnót niewieścich"
Aktorka odbierając nagrodę na gdyńskim festiwalu, nie kryła wdzięczności za możliwość zagrania Kaliny Jędrusik. Dębska oceniła, jak na współczesne realia zareagowałaby dawna gwiazda uważana za symbol seksu.
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w tym roku dobiegł końca. Najwazniejsza nagroda, Złote Lwy, powędrowała do twórców filmu "Wszystkie nasze strachy". Nie obyło się bez zaskoczeń w kategoriach aktorskich. Murowani faworyci nie otrzymali nagród. W tym roku nie brakowało wybitnych kreacji żeńskich, dlatego jurorzy mieli trudny orzech do zgryzienia.
- Chciałam powiedzieć, że wspaniałe kreacje zaczynają się od tego, że kobiety przestały grać tylko kochanki, przestały być tylko piękne, przestał być najważniejszy seks. Są wspaniałe i silne, jak i samotne - oceniła reżyserka i jurorka FPFF Agnieszka Smoczyńska, wymieniając z nazwisk wszystkie aktorki z pierwszoplanowymi rolami w tegorocznym Konkursie Głównym.
Statuetka dla najlepszej aktorki powędrowała do Marii Dębskiej za rolę Kaliny Jędrusik w filmie "Bo we mnie jest seks" w reżyserii Katarzyny Klimkiewicz. Film został dość chłodno przyjęty przez krytyków. Dziękując całej ekipie ze sceny Teatru Muzycznego w Gdyni, aktorka nawiązała do obecnej sytuacji politycznej w Polsce.
- Cieszę się, że mogłam zagrać w takich czasach, które niby są lepsze niż tamte, o których opowiadamy, ale w czasach, w których kobietom często odbiera się prawa, a nie daje się ich więcej. A ja mogłam zagrać kobietę wolną, kobietę która żyła na własnych zasadach, tak jak my wszystkie chcemy, i której jakby ktoś powiedział, żeby sobie cnoty niewieście ugruntowała, to by się roześmiała i my też się śmiejemy - powiedziała Maria Dębska.
Film "Bo we mnie jest seks" ma trafić do polskich kin 12 listopada.