Pokonać nałóg
Opania podkreślał, że żona była dla niego zawsze największym wsparciem i nie opuściła go, gdy wpadł w nałóg alkoholowy.
- Pod koniec lat 70. zmieniły się wtedy moje warunki fizyczne: przytyłem, posiwiałem. Gęba młoda, a postura starszego pana. Spadłem do niższej ligi - opowiadał w rozmowie z PAP. - Grywałem w teatrze, ale najciekawsze role dostawali inni. To był przykry okres. Zacząłem zaglądać głębiej do kieliszka, a nawet bardzo głębiej. To było piekło. Piłem alkohol, bo mnie nie obsadzano, a nie obsadzano mnie, bo piłem. Błędne koło. Ledwo się z tego wygrzebałem.
Przyznawał, że uratowała go właśnie żona oraz dyrektor teatru Janusz Warmiński. Pytany, jak udało mu się pokonać nałóg, odpowiadał w "Dobrym Tygodniu":
- Przede wszystkim trzeba być otoczonym przez życzliwych, kochających ludzi, którzy rozumieją problem, wiedzą, że to choroba. Po drugie trzeba sobie znaleźć jakiś wielki, nadrzędny cel i do niego uparcie dążyć. Jestem twardy w tym postanowieniu. Wszystko robię na sto procent.