"To była moja pierwsza pełna miłość, uczucie połączone z konsumpcją"
Jerzy Kawalerowicz zaczął realizację "Faraona" w 1962 r. Barbara Brylska zgłosiła się na casting, choć bez wielkich nadziei, widząc rzesze pięknych konkurentek, które ściągnęły na przesłuchanie. Jednak, w przeciwieństwie do nich, nie miała problemu z nagością przed kamerą i szybko dostała rolę Kamy, kapłanki fenickiej i kochanki egipskiego władcy. Ramzesa zagrał Jerzy Zelnik, za którym się wstawiła. Poznali się na pierwszym roku studiów, ale dopiero na planie między nimi zaiskrzyło. Aktorka poddała się urokowi kolegi, nie zważając na to, że jest już mężatką.
"Jestem estetką, on był tak skończenie piękny i tak nieprawdopodobnie pięknie zbudowany. Poza tym to intelektualista. Imponował wszystkim" - mówiła w książce "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli".
Zelnika także trafił piorun.
- To była moja pierwsza pełna miłość, uczucie połączone z konsumpcją. [...] Pamiętam okres, kiedy byłem na pustyni przez pięć miesięcy i marzyłem, że ona tam przyjedzie, choć wiedziałem, że miała sceny tylko w atelier. Oczekiwałem jednak cudu. Tam na tej pustyni bardzo się tęskniło za wszystkimi bliskimi. A ja czułem nieprawdopodobny głód Baśki - cytowała aktora "Viva!".
Po premierze filmu w 1966 r. kochankowie zaczęli stopniowo oddalać się od siebie.
- Polecieliśmy na premierę "Faraona" do Rio de Janeiro i Sao Paolo. [...] Poszliśmy na górę z figurą Chrystusa Odkupiciela. Poprosiłem Basię, żeby zrobiła mi z nim zdjęcie. Powiedziała: "Musisz podskoczyć, bo albo jemu ucinam głowę, albo tobie nogi". I uchwyciła mnie w podskoku. To zresztą miało znaczenie symboliczne. Byliśmy tam bodaj w kwietniu, a 30 sierpnia ja się ochrzciłem. Ale pobyt w Rio należał już do okresu wygaszania się naszego związku - cytowała Zelnika "Gazeta Wyborcza".
Wkrótce Barbara Brylska wyjechała do Jugosławii, żeby nakręcić "Białe wilki", gdzie zakochała się w Slobodanie Dimitrijeviciu. Z kolei Jerzy Zelnik ożenił się z Urszulą, z którą był aż do jej śmierci w 2014 r.